Przejdź do głównej zawartości

SPACERY PO PARYŻU - OKOLICE OGRODÓW LUKSEMBURSKICH


RUE DE L'ODEON
Budynek teatru zamykający poprzecznie Rue de l'Odeon
To pierwsza paryska brukowana ulica z chodnikami i rynsztokiem. Budynki pochodzą z końca XVIIIw. i miały znakomitych mieszkańców. Mieściły się tu literackie świątynie z przełomu XIX i XXw. Po jednej stronie pod numerem 7 był sklep "Amis du Livre" prowadzony przez Adrienne Monnier. Było to miejsce spotkań francuskich literatów, częstymi gośćmi byli tu Paul Velery i Andre Gide. Po drugiej stronie ulicy funkcjonowała słynna księgarnia " Shakespeare & Company" prowadzona przez Sylvię Beach. Tutaj czas spędzali Gertruda Stein - amerykańska marszandka, dzięki której sztuka francuska, szczególnie malarstwo, znalazło klientelę w Ameryce oraz Ernest Hemingway. Sylvia Beach pomagała finansowo ubogim pisarzom, którzy próbowali swych sił na francuskim rynku literackim, dzięki jej wsparciu udało się wydać "Ulissesa" Jamesa Joyc'a. 
Ulicę u jej szczytu zamyka budynek teatru Odeon. Wybudowano go w 1782r. w stylu neoklasycznym. Dziś nazywa się Theatre de l'Europe i wystawia głównie sztuki europejskie w oryginale. W okolicach teatru mieszkali na przykład Gustav Flaubert czy George Sand. Stąd blisko już do pięknych Ogrodów Luksemburskich.
JARDIN LUXEMBOURG
Najpierw była tu średniowieczna forteca Chateau Vauvert. W XIIIw. Cieszyła się bardzo złą sławą. Kiedy opuścił ja właściciel, popadająca w ruinę budowla stała sie przytuliskiem dla bezdomnych, złodziei i wszelkiej maści przestępców. W potocznym języku przetrwało powiedzenie - iść do diabła z Vauvert. W XIIIw. Ludwik IX podarował ruiny surowemu zakonowi kartuzów. W 1613r. na gruntach zakonników na życzenie Marii Medycejskiej, wdowy po Henryku IV, powstały ogrody. Po Rewolucji Francuskiej usunięto stąd kartuzów, a teren ogrodów znacznie powiększono. Centralną budowlą jest Pałac Luksemburski pokryty charakterystycznym dachem z lukarnami. Pałac do Rewolucji pozostawał w rękach Burbonów. Potem zamieniono go w więzienie, a od XVIIw. mieści się tu siedziba Senatu.
Pałac w Ogrodzie Luksemburskim
Najbardziej charakterystycznym i rozpoznawalnym elementem ogrodu jest fontanna, na której kolejne pokolenia małych i starszych puszczają żaglówki.
W ogrodzie prawie nie ma ławek. Są za to zielone metalowe krzesełka, które można przestawiać do woli wędrując w poszukiwaniu słońca lub cienia.
Każdego roku ogrodnicy wybierają jakiś temat przewodni i kolorystykę roślinności pokrywającej klomby. Zdjęcia pochodzą z lata, kiedy zdecydowano się na wiejskie kwiaty w odcieniach żółci i bieli.
Warto się postarać i dotrzeć tu wcześnie rano. Wtedy jest tu cicho i pusto. Wśród drzew dostrzec można ćwiczących jogę lub tai chi, a śpiew ptaków przerywa czasem chrzęst żwiru pod nogami porannych biegaczy. Później już tylko tłumy i tłumy...
Pałac Luksemburski przebudowany w XIXw. nie ma już śladów włoskiej budowli renesansowej, o jakiej marzyła Włoszka Maria Medycejska. Jedynym elementem w stylu włoskiego rokoko jest leżąca nieco na uboczu Fontaine Medicis.
W cieniu ogrodowych drzew można spędzać czas korzystając z kortów tenisowych, stanowisk dla szachistów, placów zabaw kawiarni.Jest tu też pomarańczarnia i sady, w których rosną uprawiane we Francji drzewa owocowe. W ogrodach spotykają się po pracy gracze w bule - narodową ogrodową grę Francuzów. Garnitury na wieszak i rozgrywamy rundkę.
Ogrodowe alejki ozdabiają sielskie romantyczne XIX-wieczne rzeźby. Jest i Statua Wolności - w Paryżu są dwie, druga stoi nad Sekwaną.
Jest i Fryderyk Chopin.
Wzdłuż Avenue de l'Observatoire biegnie mniej atrakcyjna i bardziej pusta część ogrodów zwana Jardins de l'Observatoire. Po obu stronach ulicy stoją piękne budynki rozmaitych uczelni i instytucji naukowych. Na końcu ogrodów warto obejrzeć bardzo ekspresyjną fontannę z końmi Emmanuela Fremieta, rzeźbiarza, którego słynne zwierzęta zdobią plac przed Musee d'Orsay.
Idąc dalej wzdłuż ulicy dojdziemy do skrzyżowania zaplanowanego przez słynnego architekta Paryża - barona Haussmana, który pod koniec XIXw. uporządkował plątaninę wąskich paryskich uliczek.To porządkowanie krótko mówiąc było wielkim wyburzaniem. Szybko wzrastała liczba mieszkańców miasta, przybywało powozów i aut, co wymusiło zmiany. Wytyczono wtedy szerokie ulice, bulwary, skrzyżowania, wzdłuż których wyrosły dziesiątki charakterystycznych paryskich kamienic. Tutaj krzyżują się Bulwar Montparnass i Bulwar St.-Michel. Na jednym z rogów miesci się słynna XIX-wieczna kawiarnia La Closerie des Lilas. Tu spotykała się paryska bohema- Charles Baudelaire, Paul Verlaine, Andre Gide, Guillaume Apollinaire, Jean-Paul Sartre, Simone de Beauvoir , Amerykanie Hemingway i Scott Fitzgerald.
OKOLICE ST - GERMAIN-DES PRES
Początek XX wieku to czas, gdy okolice lewego brzegu Sekwany zyskują sławę nowej siedziby paryskiej bohemy. Montmartre stał się już zbyt zatłoczony, przesadnie drogi i zbyt byle jaki dla nowych pokoleń artystów, którzy tłumnie przybywali do Paryża z różnych stron świata. 
Było podobno tak, że w 1908r. poeta Apollinaire urządził na Montmartre wielką fetę na cześć malarza Celnika Rousseau, który mieszkał na Montparnass. Jak to bywa po imprezach - artyści postanowili odprowadzić kolegę do domu. Zachwycili się nową, nieznana dzielnicą i zaczęli się tu powoli przenosić. Spotkali się z mieszkającymi tu w lokalnej kolonii artystycznej twórcami, często żydowskiego pochodzenia, ściągającymi do Paryża z wielu państw Europy Wschodniej, np. Chagallem czy Soutinem - Żydami z Białorusi. Montmartre był popularny, ale tu były tanie mieszkania i wino. 
Kłębowisko wąskich uliczek, urokliwych placyków przeciętych kilkoma głównymi bulwarami stało się siedliskiem literatów, malarzy, rzeźbiarzy, fotografów, przedstawicieli rozwijającej się sztuki nowej, awangardowej. Powstawały tu kawiarnie, w których kwitło życie towarzyskie, nocne kluby, galerie sztuki. Z tą częścią miasta związało swe życie wielu słynnych przedstawicieli szalonych kilkudziesięciu lat - życie artystyczne kwitło tu z większym lub mniejszym nasileniem do lat 50-tych XX wieku. Potem artyści przenieśli się do Marais. Powodem były jak zwykle rosnące ceny, a jak wiadomo większość artystów jest bogata dopiero po śmierci...Spacer po St - Germain powinien odbywać się bez planu. Jest tu tak wiele ciekawych miejsc, uliczek , zaułków, placyków. Trzeba po porostu iść przed siebie, patrzeć i czytać tabliczki na kamienicach. A miejsca opisane w przewodnikach same na pewno nas znajdą.
EGLISE ST-GERMAIN-DES-PRES
To jeden z dwóch najważniejszych kościołów dzielnicy. Jest mieszaniną stylów - najstarsza wieża pochodzi z XIw., chór i krużganki są XII-wieczne, główna bryła jest romańska, prezbiterium gotyckie, większość zdobień jest z XIX wieku.
Kościół St-Germain
To wieża tego kościoła pojawia się w szczególny sposób w świetnej książce Wlliama Whartona " Spóźnieni kochankowie".
ST-SULPICE
To drugi najważniejszy kościół dzielnicy, ma długą i ciekawą historię. Fundamenty powstały już w 1646r. Potem nastąpiła 40-letnia przerwa spowodowana - jak to bywa - brakiem funduszy. Prace wznowiono, powstała główna część, dach, fasada i die wieże. Jednak te nie spodobały się. Wieżę północną zburzono i wybudowano na nowo według innego projektu. Niedługo po jej ukończeniu wybuchła Rewolucja i skończyły się przychylne dla Kościoła czasy. Tak więc Kościół pozostał z dwiema różniącymi się kształtem wieżami i historią do opowiadania. 
Kościół St-Sulpice
St - Sulpice jest jedną z największych świątyń Paryża, ma 110m wysokości. Jedną z wielu kaplic zdobią freski Delacroix. Największym skarbem kościoła jest XVIII-wieczna rzeźba Madonny dłuta słynnego francuskiego rzeźbiarza Jeana Baptiste Pigalle'a. Przed kościołem rozpościera się wielki, cichy plac otoczony wieloma sklepikami i kawiarniami. W jego centrum wznosi się potężna fontanna - obfite strumienie wody wypełniają ciszę miłym szmerem. Fontanna pochodzi z 1844r., Zdobią ja cztery rzeźby Ludovico Viscontiego przedstawiające czterech kaznodziejów Kościoła.
CO JESZCZE WARTO ZOBACZYĆ W OKOLICZNYCH ULICZKACH?
CAFE PROCOP
Przy Cour de Commerce-St-Andre od 1686r. istnieje dzierżąca miano najstarszej w mieście kawiarnia. Podobno było to pierwsze miejsce w Paryżu, gdzie można było wypić kawę. Bywli tu Jean Jecques Rousseau i Voltaire. W czasie Rewolucji snuli tu plany Marat, Robespierre i Danton. W XIX wieku upodobali sobie to miejsce muzycy - Liszt, Chopin ze swą przyjaciółka George Sand.
LE DEUX-MAGOTS
Jedna z najelegantszych kawiarni Paryża, popularna wśród literackiej, artystycznej i intelektualnej elity. Nazwa pochodzi od dwóch chińskich sprzedawców domokrążców, których rzeźby umieszczono przy jednym z filarów.
LA ROTONDE
Od 1911r. najbardziej kultowa kawiarnia, w której kwitło życie artystyczne - tu spotykali się malarze, rzeźbiarze, literaci, twórcy awangardowi wskazujący nowe trendy - Picasso, Modigliani, Kissling, Brassai, Derain, Leger, Matisse, Diego Rivera słynący ze związku z Fridą, Ilia Erenburg, Chagal, Tadeusz Makowski, fotograf Man Ray, który w swych pracach uwiecznił największa muzę, modelkę, pieśniarkę Montparnase'u - Kiki i wielu innych tworzących atmosferę i nimb tej części miasta. Tu zawsze mogli liczyć na coś do zjedzenia i wypicia, pomoc od właścicieli kawiarni, marszandów, którzy też tu bywali , a głównie ze strony kolegów, którym właśnie w danym momencie  trochę lepiej poszło.
LA COUPOLE
Restauracja pwstała w 1927r. w miejscu budy będącej składem węgla. Stworzyli ją najlepsi artyści stylu art deco. Na otwarciu zabrakło szampana, a chętni do świętowania nie mogli pomieści się w środku. Lista bywalców oddaje atmosferę i charakter miejsca - James Joyes, Henry Miller, Jean - Paul Sartre, Aragon, Deraine, Soutine, Camus, który świętował tu swojego Nobla i wszyscy inni, którzy tworzyli epokę. Bywała  też Olga Boznańska. Tu, podobnie jak w powyżej opisanych miejscach, wśród oparów absyntu i opium wykluwała się sztuka. 
Polski akcent w artystycznej dzielnicy Paryża.
I na koniec najbardziej współczesny akcent - WIEŻA MONTPARNASSE
    
Centrum biurowo-handlowe wybudowano w latach 70-dziesiątych XX wieku. Jest najwyższym budynkiem Paryża. Taras na 59 piętrze jest dostępny dla zwiedzających. Na pewno kolejka do windy jest kilkakrotnie krótsza niż na Wieżę Eiffla, a widok może nawet ciekawszy. W każdym razie wieżowiec dobrze widoczny z wielu miejsc jest doskonałym punktem orientacyjnym.
  

Komentarze

Popularne posty z tego bloga

ANTALYA - POD KOLOROWĄ PARASOLKĄ

Wielkie miasto, prawie milion mieszkańców i bliżej nieokreślona ilość turystów.  W mieście właściwie nie ma plaż, za to jest tłok na głównym deptaku. To nie zachęca do wizyty tutaj,  a już na pewno do spędzania wakacji, choć są tacy, którzy się na to decydują.  Ale na pewno warto tu przyjechać w odwiedziny, bo miasto jest piękne i bardzo ciekawe. Łatwo tu dotrzeć z okolicy, bo to przecież główne miasto regionu. W samym mieście też nie ma żadnego problemu z przemieszczaniem się - z wielkiego, czytelnego dworca autobusowego prosta droga do linii tramwajowej prowadzi aż do centrum pod mury obronne starówki, gdzie przecina się z drugą, którą można dotrzeć do wszystkich atrakcji. Można zresztą do nich bez większych problemów dojść pieszo. TROCHĘ HISTORII Najpierw istniało tu miasto Attalia założone około 150r.p.n.e. przez Attalosa - króla Pergamonu. Odkryto też ślady wskazujące na istnienie wcześniejszych śladów ludzkich osad. Attalos przed śmiercią zapisał miasto ...

RZYMSKIE WAKACJE - WATYKAN - MUZEA WATYKAŃSKIE

Dziś wymagająca wyprawa w głąb czasu i historii sztuki. Wymagająca sprawnych nóg, bystrych oczu i odporności na tłumy. Najpierw długa wędrówka wzdłuż murów otaczających Watykan. Nazywane są Leoniańskimi od imienia zleceniodawcy papieża Leona i mają 3,2km długości. Wejście do Muzeów Watykańskich pozwala nam dostać się na teren Watykanu bez przepustki. Potrzebny jest tylko bilet, najlepiej zakupiony w Internecie, bo kolejki oczekujących w słońcu są okrutnie długie... Wanna Nerona pochodząca z jego Złotego Domu osadzona na rzymskiej mozaice. Mury Leoniańskie i wejście do Muzeów - "przejście graniczne" między Watykanem a Włochami. Jeśli mamy do dyspozycji cały wolny dzień, warto poświęcić go na zwiedzanie największych i najbogatszych na świecie Muzeów Watykańskich. Mniejsza ilość czasu wymusi gorączkową pogoń wzdłuż muzealnych korytarzy. Oczywiście najlepiej byłoby tu przychodzić wielokrotnie i dzielić zbiory na mniejsze, możliwe do ogarnięcia części. Na początek p...

KONYA I ZAKON WIRUJĄCYCH DERWISZY

TROCHĘ HISTORII 200km na północ od malowniczego tureckiego południowego wybrzeża, za pasmem gór Taurus leży Konya. Dziś mieszka tu ponad dwa miliony mieszkańców, miasto jest ważnym ośrodkiem przemysłu, głównie ciężkiego. Ale prócz tych przyziemnych spraw Konya ma swoją drugą twarz - jest jednym z najbardziej religijnych, ortodoksyjnych miast Turcji. Mówi się, że wyznawca islamu powinien raz w życiu, albo - gdy go na to stać - raz w roku odwiedzić Mekkę. Jeżeli nie może dotrzeć do Mekki, podobno wystarczy trzy razy dotrzeć do Konyi. Przez miasto przetoczyła się historia Hetytów (1500r.p.n.e.), Frygijczyków, Persów, Pergamończyków, a potem zapanowało tu Cesarstwo Rzymskie.  W VIIIw.p.n.e. pojawia się nazwa Iconium - miasto ikon,  w czasach rządów cesarza Klaudiusza zmieniona na Claudioconium .  W Iw.n.e. dotarli tu św. Paweł z Tarsu  i św. Barnaba, a z nimi religia chrześcijańska, która łatwo się tu zakorzeniła.  Miasto rozwijało się szybko, gdyż leżało bli...