Przejdź do głównej zawartości

RZYMSKIE WAKACJE - OD WZGÓRZA CELIO DO AWENTYNU W POSZUKIWANIU NAJSŁYNNIEJSZEJ DZIURKI OD KLUCZA

Nasz spacer zaczynamy od Celio - niedaleko Koloseum i Lateranu, a jednak nie ma tu już ogromu turystów. Odwiedzimy niezbyt znane, choć bardzo ciekawe kościoły - jak to w Rzymie - nie ma spaceru bez wizyty w jakiejś świątyni. 
BAZYLIKA SAN CLEMENTE
POZIOM I - XII-WIECZNY KOŚCIÓŁ 
Na początek San Clemente -  z zewnątrz nie przywołuje nas jakoś specjalnie - ot, barokowy, jeden z wielu -  kościółek i to w dodatku w dość prostej jak na ten styl formie. Tymczasem w niewielu świątyniach można poznawać ich historię na czterech piętrach i to sięgających nie w górę, a w dół, w głąb ziemi.
Do świątyni wchodzi się zwykle bocznymi drzwiami od ulicy Via di San Giovanni Laterano, chociaż główne wejście jest bardziej okazałe i prowadzi szeroką bramą do atrium z małą fontanną.
Leżąca na poziomie dzisiejszego chodnika budowla powstała na początku XIIw. podczas pontyfikatu papieża Paschalisa II nazywanego odnowicielem Rzymu. Kościół stanął na miejscu wcześniejszej świątyni z IVw., którą zniszczyli najeźdźcy Normanowie 
w 1084r.
Nawa główna kościoła, absyda, kamienny baldachim nad ołtarzem 
głównym i barokowy kasetonowy sufit.
Najcenniejszym skarbem Bazyliki jest dwunastowieczna mozaika w absydzie - " Apoteoza Krzyża Św. " Wg znawców sztuki powstała ona na wzór starej, zniszczonej w pożodze mozaiki. Poprzednia miała przedstawiać krzyż jako klejnot i drzewo życia, z którego płyną ewangeliczne wody pojące wiernych pod postacią jeleni. W wiekach wcześniejszych Jezusa ukazywano jako Zmartwychwstałego ponad lub obok krzyża. XIIw. przyniósł nowe spojrzenie na artystyczne przedstawianie tej sceny - oto Chrystus zawisł na krzyżu. Na nim artysta umieścił dwanaście gołębi symbolizujących apostołów. Po bokach stoją Maria i św. Jan. W górnej części ręka Boga podaje Jezusowi koronę. Dalsza część dzieła przenosi się na łuk tęczowy.
Gdy uda nam się dostać w pobliże prezbiterium, co niestety często jest niemożliwe, warto odszukać na posadzce marmurową płytę z najstarszym przedstawieniem insygniów papieskich z 533r. i monogramem papieża Jana II. Całą główną część przed ołtarzem zajmuje otoczone kamiennymi balaskami SCHOLA CANTORUM. 
Cantorium przed głównym ołtarzem, na posadzce mozaiki Cosmatich z XIw.
Tutaj w dawnej liturgii ustawiał się chór oraz lektorzy. Wiele fragmentów pochodzi z wcześniejszej bazyliki. Warto zwrócić uwagę na ambonę, świecznik paschalny, a przede wszystkim cyborium - kamienny, oparty na kolumnach baldachim ochraniający ołtarz.
Kamienny baldachim nad głównym ołtarzem.
Warto na chwilę spojrzeć pod nogi, gdyż stąpamy po mozaikach wykonanych w modnym ówcześnie w Rzymie stylu Cosmatich. Artyści z tego rodu specjalizowali się w układaniu charakterystycznych geometrycznych wzorów, nowatorskich i oryginalnych, które stały się ich znakiem rozpoznawczym. Z czasem stały się tak pożądane, że kamienne wzory zaczęły ozdabiać grobowce, baldachimy, krzesła czy - tak jak w San Clemente - świecznik paschalny. Na prawo od głównego wejścia znajduje się Kaplica św.Katarzyny, w której nie robi się zdjęć. Słynie ona z cyklu wspaniałych fresków przedstawiających żywot świętej wraz ze scenami męczeństwa - św. Katarzyna wzięła pod opiekę młodzież i krawcowe, a szczególną czcią cieszy się w kościele prawosławnym.
POZIOM II - WCZESNOCHRZEŚCIJAŃSKI KOŚCIÓŁ
Schodzimy w dół - podziemie bazyliki odkryto stosunkowo niedawno, w 1857r. Prace archeologiczne rozpoczęte przez osiadłych tu irlandzkich dominikanów pokazały, że pod poziomem dzisiejszego kościoła znajdują się dobrze zachowane mury wczesnochrześcijańskiej świątyni z IVw. Udało się odkopać wszystkie pomieszczenia i przejścia oraz ustalić ich przeznaczenie.
Z kościołem związana jest legenda sięgająca Iw. i postaci papieża Klemensa - trzeciego po św. Piotrze biskupa Rzymu. Człowiek ten, zanim został papieżem, miał w tym miejscu dom. Bardzo szybko nawrócił się na chrześcijaństwo, udało mu się także przekonać do nowej wiary wielu Rzymian, za co  został wygnany na Krym, gdzie odbywał karę w postaci przymusowej pracy w kopalni. Klemens został podobno pojmany przez pogan i skazany na straszną śmierć - do jego szyi przywiązano ciężka kotwicę i wrzucono go do Morza Czarnego. W cudowny sposób ciało papieża zostało wydobyte z wody w IXw.  przez świętych Cyryla i Metodego,  którzy przywieźli je do Rzymu i pochowali. Na tym poziomie świątyni znajduje się ołtarz z relikwiami świętych, przy którym modli się wielu wyznawców prawosławia. 
Święci Cyryl i Metody
Ale turyści przychodzą tu do innego miejsca, które jest pierwowzorem graffiti czy komiksu. Otóż w czasie prac archeologicznych odkryto na tym poziomie pozostałości wielu fresków z IXw. i XIw., które między innymi przedstawiają cuda świętego Klemensa. Pomimo zaawansowanych działań freski nie są zbyt widoczne, ale opisy pomagają odszukać określone fragmenty. A najciekawszym z nich jest ten przedstawiający historię prefekta Rzymu - poganina Syzyniusza. Jego żona zafascynowała się nową chrześcijańską religią, która powoli szerzyła się w Cesarstwie i wraz z wiernymi ciągle modliła się w kościele. Pozostający w pogaństwie prefekt bardzo się o to gniewał, aż w końcu zdesperowany wysłał do kościoła swoje sługi rozkazując im pojmanie żony i przyprowadzenie do domu. Słudzy poszli z ochotą uważając, że otrzymane zadanie nie będzie trudne, jakiż to bowiem może być problem złapać i przymusić do wyjścia słabą kobietę. Jednak gdy znaleźli się w świątyni, z przerażeniem stwierdzili, że oślepli. Ponieważ jednak musieli wykonać zadanie, łapali po omacku i zamiast żony pojmali kamienną kolumnę. Na fresku widzimy scenę, gdy ślepcy wloką kolumnę po ziemi, a pogański pan pogania ich wypływającymi z jego ust zapisanymi na komiksowy sposób słowami :" Fili de le pute, traite" - co w wolnym tłumaczeniu znaczy " Ciągnijcie, sukinsyny!".
Legenda o prefekcie Syzyniuszu i kolumnie jest niestety dość słabo 
widoczna w dolnej części fresku.
POZIOM III - MITREUM
Niższy  - trzeci już poziom - przenosi nas w czasie w epokę przedchrześcijańską.
Wąskie przejścia trzeciego poziomu.
Okazuje się bowiem, że wczesnochrześcijański kościół z IVw. wzniesiono w miejscu pogańskiej świątyni boga Mitry. W IIw. na świątynię jemu przeznaczoną przekształcono rzymski dom zamieszkiwany przez Klemensa. Kult boga Mitry dotarł do Rzymu z Azji Mniejszej, prawdopodobnie z Iranu, wraz z wojskami rzymskimi powracającymi z tamtych rejonów. Dlaczego właśnie wojsko upodobało sobie ten kult? Ponieważ bóg Mitra obiecywał zmartwychwstanie, a wiadomo, że życie żołnierza było szczególnie narażone na szybki koniec. Religia opierała się na wierzeniu w Mitrę - boga, który był ucieleśnieniem prawdy i światła. Stanął do walki z dzikim bykiem i zwyciężył, a z krwi zabitego zwierzęcia zrodziło się życie i ziarno. Wierni nie wznosili świątyń, gromadzili się w małych pieczarach, nie obnoszono się też ze swym wierzeniem, co sprawiało, ze kult stał się elitarny, a co tajemnicze , przyciąga wielu.
Pomieszczenie mitreum - na środku ustawiony postument z płaskorzeźbą 
przedstawiającą Mitrę walczącego z bykiem. Wokół kamienne ławy dla 
wyznawców kultu.

Mitraiści poddawali się obrzędowi chrztu, bierzmowania. Przyjmowali komunię świętą na znak ostatniej wspólnej wieczerzy z ich Mistrzem, a hostia miała okrągły kształt ozdobiony znakiem krzyża.
Od IVw. w Rzymie za panowania cesarza Konstantyna chrześcijaństwo stało się religią państwową. Chrześcijanie zabrali się z wielka mocą za osłabianie i niszczenie wyznawców Mitry. Wkrótce kult został zakazany, miejsca kultu skrzętnie niszczono, a w ich miejsce budowano pierwsze kościoły. Dziś wskazuje się na to, że chrześcijaństwo wiele swych obrzędów przejęło właśnie od wyznawców Mitry. Nawet na dzień narodzin Chrystusa wybrano 25 grudnia - dzień, w którym obchodzono urodziny Mitry,
Druga z podziemnych budowli to prawdopodobnie horreum, czyli magazyn, w którym mieściła się mennica rzymska przeniesiona tu z Kapitolu w Iw. Pomieszczenia mennicy po jej likwidacji w IIIw. zostały prawdopodobnie zasypane. Stały się solidnym fundamentem pod budowę kolejnych pięter budowli.
POZIOM IV - POTOK
Na czwartym poziomie wgłąb, do którego nie można zejść, płynie podziemny potok. Jest to strumień, którym od tysięcy lat spływają wody ze wzgórz Eskwilinu, Lateranu, okolic Koloseum i Forum Romanum. Zwiedzając poziom trzeci warto nastawić uszu i odszukać miejsce w ziemi przykryte kratą - to właśnie pod nią w jedynym możliwym do zobaczenia miejscu przepływa ów antyczny potok. W 1912r. połączono go z kanałem Cloaca Maxima, który też pamięta czasy starożytności. W ten sposób odprowadzono nadmiar wody z najniższych części kompleksu. W czasie prac odkryto resztki po budynkach mieszkalnych    z okresu Republiki, które spłonęły w czasie wielkiego pożaru Rzymu z 64r. wywołanego podobno przez Nerona. 
QUATTRO CORONATI
Dalej wędrujemy małymi , prawie pustymi uliczkami w stronę kolejnego ciekawego miejsca. Kościół Quattro Coronati prezentuje się przed nami najpierw od tyłu. Jego potężna kamienna bryła z wybrzuszeniem absydy bardziej przywodzi na myśl zamek obronny niż świątynię. Aby dojść do wejścia, trzeba się trochę zasapać, bo brukowana uliczka wspina się dość gwałtownie. Wreszcie stajemy przed wejściem głównym, które jest raczej bramą w budynku bramnym dobrze strzeżonej fortecy. Za wejściem mijamy dwa krużganki, a dopiero za nimi budynek kościoła.
Historia powstania świątyni wiąże się z legendą o Eskulapie - oto około 510r.p.n.e. mieszkańcy Rzymu zbuntowali się przeciwko tyrańskim rządom Tarkwiniuszy. Na znak protestu postanowili wrzucić do Tybru olbrzymie zapasy zboża, które były własnością ciemiężców. Na usypanej hałdzie z czasem zaczęły osadzać się muł i gałęzie, co doprowadziło do utworzenia się małej wysepki. Wybudowano na niej świątynię Eskulapa, boga sztuki lekarskiej. Jakiś czas później w Rzymie wybuchła kolejna potężna zaraza. Mędrcy szukając ratunku odnaleźli w pismach Sybilli poradę, że należy udać się do greckiego Epidauros, z tamtejszej świątyni zabrać posąg Eskulapa i umieścić go w Rzymie w świątyni na wyspie. Tak też uczyniono. Niestety statek wiozący posąg osiadł na mieliźnie niedaleko wyspy, a obserwatorzy widzieli, jak wypełzł z niego wąż i zniknął w roślinności. Nie szukano go ze strachu, ale w krótkim czasie zaraza wygasła. Od tej pory istniejąca do dziś wysepka Isola Tiberina związana jest ze szpitalnictwem.
Ale - wracając do kościoła - wybudowano go właśnie na cześć czterech żołnierzy, którzy nie chcieli oddawać czci posągowi Eskulapa, za co zginęli męczeńską śmiercią na rozkaz cesarza Dioklecjana.
Pierwszy kościół wybudowano między IV a Vw. Był dużą świątynia, a na jej ważność wpływała bliskość papieskiej siedziby na Lateranie. Spłonęła w XIw. podczas najazdu Normanów. Później za czasów papieża Paschalisa w XIIw. nastąpiła przebudowa, a jej efekt możemy oglądać dziś. Nowa świątynia była mniejsza, choć pozostawiono wielkość absydy, która wydaje się zbyt duża. Freski w absydzie przedstawiają postaci patronów czterech męczenników, którzy pozostali nieznani z imienia - widnieją tu Severo, Severiano, Carpoforo  i Vittoriano. Nawę główną podzielono na mniejsze trzy części za pomocą korynckich kolumn. Jeden z dziedzińców zajmuje część dawnej nawy głównej. 
Z czasem budowla zaczęła  obrastać kolejnymi częściami - pojawiły się zabudowania klasztorne, kaplica św. Sylwestra, krużganki. Są one oazą ciszy i spokoju, można z powodzeniem wsłuchiwać się w  szmer wody ze stojącej na środku małej fontanny i zbierać siły przed dalszą drogą.
KAPLICA ŚW. SYLWESTRA
W kościele nie można ominąć kaplicy św. Sylwestra, choć trafić do niej niełatwo. Na drugim dziedzińcu trzeba odszukać małe drzwi z tabliczką monache agostine i nacisnąć dzwonek znajdujący się przy umieszczonym w ścianie kole obrotowym - to relikt czasów, kiedy do zakonu można było podrzucać niechciane niemowlęta.  Po wejściu do przedsionka uchyli się okienko wycięte w kolejnych drzwiach, a zakonnica  - kiedyś podawała wielki klucz, dziś, ponieważ drzwi otworzą się automatycznie, przyjmie tylko offertę, czyli datek za zwiedzanie     i już możemy wchodzić do kaplicy. Dlaczego trzeba tu wejść? Bo oratorium zdobią XIII-wieczne freski, które  - niestety nie w całości -  przetrwały do naszych czasów.  Sufit kaplicy pokrywa geometryczna kompozycja krzyży i gwiazd - podobno właśnie tak wyglądał sufit Kaplicy Sykstyńskiej, zanim Michał Anioł namalował słynne freski. Pod nogami piękne mozaikowe podłogi słynnych kamieniarzy Cosmatich. Ale najważniejsze są ściany i przedstawiona na nich obraz po obrazie historia słynnej donacji cesarza Konstantyna. 
Ale po kolei - najpierw Konstantyn zapada na trąd - radził się podobno różnych mędrców i stosował wszelkie metody, ale trąd nie ustępował. Jeden z doradców zaproponował mu nawet zabicie niemowląt i kąpiel w ich niewinnej krwi, ale cesarz nie skorzystał z propozycji. Następnie Konstantyn widzi we śnie świętych Piotra I Pawła, którzy nakazują mu skontaktować się z papieżem Sylwestrem. Kolejna część pokazuje trzech posłańców wędrujących do papieża Sylwestra przebywającego na górze Soratte. Dalej proszą papieża o powrót do Rzymu i pomoc Konstantynowi. W piątej scenie przybyły do Rzymu papież pokazuje ikonę z podobiznami Piotra i Pawła, których cesarz rozpoznaje. 
Następny obraz przedstawia chrzest Konstantyna w święconej wodzie, która uzdrawia go z trądu. Odtąd Konstantyn nawraca się na chrześcijaństwo. W siódmej scenie klęczący przed papieżem cesarz wręcza mu tiarę - symbol władzy kościelnej, parasol - symbol godności cesarskiej i białego konia - oznakę szczęścia. Na koniec widzimy papieża wjeżdżającego do Rzymu na białym koniu, którego prowadzi Konstantyn. Cesarz osiądzie na Lateranie, a Konstantyn przeniesie się wschodnie, odległe wybrzeże, gdzie założy miasto Konstantynopol. Dziewiąta część obrazuje rozmowę matki Konstantyna, św. Heleny z rabinem, który uśmierca byka, a papież przywraca zwierzęciu życie. Dalej św. Helena odnajduje w Jerozolimie relikwie Świętego Krzyża.
DONACJA KONSTANTYNA
Pochodząca prawdopodobnie z VIIw. tzw. Donacja Konstantyna uznawana jest za największe fałszerstwo chrześcijaństwa. Dokument ten przez wiele wieków miał wpływ na losy świata, a Kościół uznał go za fałszywy dopiero w XVw. Około VIIw. papieże zaczęli posługiwać się rzekomo odkrytym dokumentem, który sporządzić miał cesarz Konstantyn w dowód wdzięczności dla papieża za uleczenie trądu. Natchniony przez Boga cesarz dał papieżowi prawa takie, jakie miał sam łącznie z prawem noszenia korony. Podobno papież odmówił, ale zamiast korony dostał białą czapkę, która stała się pierwowzorem papieskiej mitry.
Dokument przyznawał  władzy kościelnej wyższość nad władzą świecką, po wsze czasy. Wola papieża miała być jedyną słuszną i niepodważalną, a na tyle silną, że ten mógł nawet detronizować cesarzy. Ponadto w dokumencie stwierdzono, że najważniejszym celem człowieka jest życie wieczne, a sprawy dnia codziennego są nieistotne. Papież uzyskał wieczną władzę nad Rzymem i Lateranem, a także nad Jerozolimą, Aleksandrią, Konstantynopolem i wieloma innymi ziemiami.
Donacja Konstantyna wykorzystywana była przez wszystkich kolejnych papieży, ale najbardziej skorzystał z posiadanego prawa papież Innocenty III w XIIw. - zorganizował cztery krucjaty, których celem było odbicie Ziemi Świętej z rak muzułmanów. Wystarczającym powodem była papieska myśl o posiadaniu prawa do ziemi, na której urodził się Jezus Chrystus, chociaż nigdy żaden Europejczyk na tej ziemi nie mieszkał. W VIIIw. Jerozolima została podbita przez Arabów, odtąd chrześcijański świat marzył o odbiciu świętego miejsca. Pierwsze trzy krucjaty nie odniosły powodzenia, pochłonęły potężne pieniądze i tysiące ludzkich istnień. Ponieważ droga lądem była długa i niebezpieczna, organizując czwartą Innocenty poprosił o pomoc weneckich żeglarzy, którzy mieli przewieźć krzyżowców i zapasy do Ziemi Świętej. Desperacja świętego zleceniodawcy była tak wielka, że wenecjanie wykorzystując sytuację zażądali niebotycznej zapłaty 75 tysięcy marek. Oddziały krzyżowców składające się głównie ze zbieraniny chłopów i zubożałych rycerzy nie mając takich pieniędzy zgodziły się na podsunięte rozwiązanie  -  pomogą Wenecjanom zająć dla Wenecji miasto Zarę w Dalmacji. Zaskoczone miasto poddało się szybko. Na nowo zajętych terenach krzyżowcy i Wenecjanie otrzymali kolejna propozycję - za dużą zapłatę pomogą synowi obalonego cesarza bizantyjskiego odzyskać tron Konstantynopola. Mieszkańcy Konstantynopola nawet nie przypuszczali, że zostaną zaatakowani przez chrześcijańską armię, która miała w końcu walczyć z muzułmanami. Wszystko poszło szybko, ale przywrócony na tron władca nie kwapił się do obiecanej zapłaty. Chrześcijanie postanowili więc wynagrodzić się sami - nastąpiło bestialskie niszczenie i łupienie miasta. Wtedy właśnie wenecjanie wywieźli słynne konie z brązu i Pala d'Oro - Złoty Ołtarz, które do dziś zdobią Bazylikę św. Marka w Wenecji. Grabieżcom zależało na złocie , spalono więc tysiące ikon, aby wytopić kruszec. Do dziś nie wiadomo, co stało się z największym ołtarzem  ze świątyni Hagia Sofia. Wśród łupów były także tysiące relikwii, które na długie lata stały się przedmiotem intratnego handlu. Jak oceniają historycy - krucjaty prócz śmierci i grabieży nie przyniosły nic dobrego. Za to zrodziły pogląd, że chrześcijanie dla Arabów są dzikimi najeźdźcami, a Arabowie dla chrześcijan - barbarzyńcami. Donacja Konstantyna przyczyniała się też do krucjat europejskich, np. do zniszczenia odłamu religijnego Katarów. 
CIEKAWOSTKA
Niedaleko kościoła Quatro Coronatti wąską uliczka podążał na mule z Lateranu do Watykanu papież. Tłum, który zwiedział się o tym, spowodował taki tłok, że nagle ściśnięty papież...urodził dziecko.....Papież okazał się papieżycą Joanną. Od tej pory nowo wybrany papież musiał siadać na specjalne skonstruowanym krześle z dziurą, aby można było stwierdzić, czy na pewno jest mężczyzną...
OGRODY RÓŻANE
W drodze na Awentyn trochę cienia znajdziemy w ogrodach różanych. Nie są one jakoś spektakularne. Szczególnie możemy być rozczarowani, gdy w przewodnikach przeczytamy, ze to najpiękniejszy ogród różany na świecie.... No cóż, na pewno tak nie jest, ale kwestia piękna ogrodów w Rzymie jest co najmniej dyskusyjna - wiele z nich jest po prostu całkowicie zaniedbanych. Wartością ogrodu są odbywające się tu w maju wystawy najnowszych i najciekawszych nowo wyhodowanych odmian róż. Ciekawostką jest fakt, że ogród został założony na terenach XVII-wiecznego cmentarza żydowskiego. Ze schodów, z perspektywy da się jeszcze rozpoznać, że układ ogrodu przypomina siedmioramienną menorę, bo taki kształt miał właśnie zlikwidowany cmentarz.
AWENTYN
Według legendy Remus i Romulus wybierając miejsce na osiedlenie zwrócili się do instytucji auspicjum - byli to kapłani specjalizujący się w zadawaniu pytań bogom, a odpowiedzi udzielały np. przelatujące ptaki, których lot trzeba było umieć zinterpretować. Romulus na miejsce założenia miasta wybrał Kapitol, a Remus - Awentyn. Pierwszy ze swojego wzgórza naliczył 12 sępów, a Remus z Awentynu tylko 6. Miasto powstało więc na Kapitolu, a Awentyn pozostawał ogarnięty niechęcią jeszcze bardzo długo. Dopiero około Vw.p.n.e. zaczęli się tu osiedlać rzemieślnicy. Za panowania cesarza Klaudiusza wzgórze zostało włączone do miasta i zaczęła się tu pojawiać arystokracja. Awentyn z powodu bliskości portu  stał się dzielnicą handlową. Montestaccio - 36-metrowy pagórek -  jest najwyższym wzniesieniem Awentynu, a powstał sztucznie ze skorup tłuczonych glinianych amfor, w których do portu przypływały dostawy oliwy i wina.
PARCO ALESSIO
Dziś jest tu jeden z wielu tarasów widokowych zacienionych pomarańczowymi drzewkami. Pierwsze z nich zasadził podobno św. Dominik - przywieziono je z Hiszpanii. 
Stąd krótki spacer prowadzi nas do kolejnych kościołów. 
Najpierw przed nami 
SANTA SABINA - tę chrześcijańską bazylikę ufundowano w 425r. Szeroka nawa przykryta płaskim drewnianym stropem oddzielona jest od naw bocznych korynckimi kolumnami. Ambona, chór i tron pochodzą z IXw. Św. Sabina, której poświęcono kościół, była szlachetnie urodzoną rzymianką, która za wybranie chrześcijaństwa zapłaciła życiem. W kaplicy św. Jacka - Capella di san Giacinto - znajduje się obraz dominikanina Jacka Odrowąża - misjonarza głoszącego chrześcijaństwo w Europie w XIIw. 
Przed wejściem do kościoła, na murze będącym ogrodzeniem parku Alessio pluska wodą typowa rzymska fontanna wannowa. 
SAN ALESSIO I BONIFACIO - do świętego Aleksego Rzymianie zwracają się, gdy chcą uzyskać wsparcie w ważnej sprawie wyboru numerów do skreślenia we włoskiej odmianie totolotka. Podobno otrzymanie natchnienia nie jest łatwe - najpierw trzeba się modlić, a potem czuwać przez 9 dni na schodach swojego domu...
Kościół stoi w miejscu domu św. Aleksego. Był on wykształconym synem bogatego rzymskiego senatora. W dniu ślubu z bogatą rzymianką poczuł powołanie i zamiast poświęcić się rodzinie, wybrał pokutne szaty, życie z jałmużny  i wędrówkę po świecie w poszukiwaniu Boga. Podobno dotarł aż do Palestyny. Gdy po wielu latach powrócił do rodzinnego domu, nikt go nie rozpoznał, ale jako pielgrzymowi udzielono mu schronienia w komórce pod schodami. Pracował jak sługa żywiąc się resztkami z ojcowskiego stołu. Dopiero gdy czuł nadchodzącą śmierć, przyznał się, kim jest. Godzina śmierci Aleksego stała się godziną cudów - dom wypełniły cudowne zapachy, a wszystkie rzymskie dzwoni dzwoniły bez końca. 
W kościele znajdują się podobno te same schody, pod którymi Aleksy żył przez siedemnaście lat. W kaplicy Karola IV Hiszpańskiego wisi obraz Madonny datowany na dwusetny rok wg legendy przywieziony przez Aleksego z wyprawy do Ziemi Świętej. Fasada kościoła pochodzi z XVIw., ale ma średniowieczny portyk, a romańska dzwonnica pochodzi z XIIIw. 
PLAC KAWALERÓW MALTAŃSKICH I NAJSŁYNNIEJSZA RZYMSKA DZIURKA OD KLUCZA.
Zakonnicy maltańscy otrzymali teren klasztoru na własność - powiewa nad nim maltańska flaga. Klasztor Kawalerów Maltańskich powstał w 1080r. w Jerozolimie, a zadaniem zakonników była opieka i pomoc chorym pielgrzymom, którzy docierali do Ziemi Świętej.
Czy widzieliście kiedyś dziurkę od klucza, do której ustawiają się kolejki? Jeśli nie, to tu macie szansę - ktoś kiedyś wypatrzył, że przez dziurkę od wielkiego klucza otwierającego bramę główną na teren maltańskiego klasztoru pięknie widać kopułę Bazyliki św. Piotra. 
No i się zaczęło - każdy chce mieć kultowe zdjęcie i mimo, że nie ma tu zbyt wielu turystów, to przed dziurką kolejka stoi...
Widok na kopułę można uwiecznić obok ogrodzenia, bez stania w kolejce. No ale wiadomo - taki przez dziurkę od klucza jest jedyny w swoim rodzaju...A oto i zapowiedziany w tytule widok w nagrodę za wytrwałość dla tych, którzy doczytali do końca:)
  

Komentarze

Popularne posty z tego bloga

CASABLANCA - MECZET HASSANA II

    Casablanca to po wielokroć marokańskie naj...- największe miasto Maroka, największe miasto Maghrebu, największy port ( jeden z największych na świecie sztucznych portów - drugi po marokańskim Tangerze), centrum gospodarcze i finansowe, jedno z największych miast Afryki. Casablanca rozwinęła się bardzo szybko -  w XIXw. w najgorszym czasie dla miasta starą medynę zamieszkiwało podobno około 600 osób. Potem pod protektoratem Francji nastąpił  boom, cywilizacyjne salto. Dziś Casablanca ma 4 miliony policzonych mieszkańców. Dokładna liczba jest niemożliwa do ustalenia ze względu na olbrzymią ilość bezdomnych i mieszkańców slamsów.   Ale mimo tych naj...najszybsze  i najczęstsze skojarzenie to film " Casablanca", który  z miastem prócz nazwy nie miał nic wspólnego. Nie było tu ani portowej knajpy "U Ricka", nie było Humphreya Bogarta ani Ingrid Bergman. Oto siła kinematografii... Rick's Cafe jednak jest - skoro tylu turystów i miłośników filmu szukało kulto

SEWILLA cz.I. W SREBRZE I ZŁOCIE

TROCHĘ HISTORII Sewilla – stolica Andaluzji położona nad rzeką Guadalquivir, co z arabskiego znaczy "rzeka wielka". Wraz z Kordobą często nazywana jest patelnią Hiszpanii, gdyż latem nie rzadkie są temperatury przekraczające 50st.C.  Mimo, że miasto położone jest ponad 100km od morza, żeglowna rzeka sprawiła, że Sewilla była przez wieki ważnym portem. Stan ten trwał aż do XVIIw. Stopniowe zamulanie  i zwiększający się tonaż statków zatrzymały żeglowność rzeki. Pierwsza osada fenicka istniała tu już około 1000r.pn.e. Sewilla miała wielkie znaczenie  w czasach rzymskich. Dziś na przedmieściach istnieją ruiny miasta Italika, które było stolicą jednej ze starorzymskich prowincji – Betycji. Jest to najlepiej zachowana ruina rzymska na terenie Hiszpanii. Stad pochodzili cesarze Trajan i Hadrian. Po upadku cesarstwa miasto trafiło w ręce Wizygotów i powoli traciło swe znaczenie i pozycję.  W 712r. z rąk Wizygotów przejęli ją Maurowie , którzy na centrum kalifatu wybrali dużo

ANTALYA - POD KOLOROWĄ PARASOLKĄ

Wielkie miasto, prawie milion mieszkańców i bliżej nieokreślona ilość turystów.  W mieście właściwie nie ma plaż, za to jest tłok na głównym deptaku. To nie zachęca do wizyty tutaj,  a już na pewno do spędzania wakacji, choć są tacy, którzy się na to decydują.  Ale na pewno warto tu przyjechać w odwiedziny, bo miasto jest piękne i bardzo ciekawe. Łatwo tu dotrzeć z okolicy, bo to przecież główne miasto regionu. W samym mieście też nie ma żadnego problemu z przemieszczaniem się - z wielkiego, czytelnego dworca autobusowego prosta droga do linii tramwajowej prowadzi aż do centrum pod mury obronne starówki, gdzie przecina się z drugą, którą można dotrzeć do wszystkich atrakcji. Można zresztą do nich bez większych problemów dojść pieszo. TROCHĘ HISTORII Najpierw istniało tu miasto Attalia założone około 150r.p.n.e. przez Attalosa - króla Pergamonu. Odkryto też ślady wskazujące na istnienie wcześniejszych śladów ludzkich osad. Attalos przed śmiercią zapisał miasto w testamencie