Spacer po medynach marokańskich miast jest swoistą wędrówką w czasie. Szczególnie w Fezie stare miasto jest wciąż tętniącym życiem i pracą miejscem. Tu wciąż ważna jest praca rąk ludzkich, a umiejętności przekazuje się z pokolenia na pokolenie. Jedne prace są proste, choć trudne, na przykład farbowanie tkanin. Wydawałoby by się, że nie powinno już mieć we współczesnym świecie racji bytu. Kto farbuje stare ubrania, jeżeli za niewielkie pieniądze można kupić nowe? Okazuje się, że wciąż są tacy, którzy takiej usługi potrzebują. Inne warsztaty zatrudniają rzemieślników - artystów, którzy spędzają godziny w niewygodnych pozach stukając młoteczkami czy rzeźbiąc. Ramię w ramię siedzą starsi mistrzowie i młodzi, którzy wciąż chcą uczyć się trudnych rzemieślniczych sztuk.
Dziś fotograficzna wycieczka do warsztatów, w których wytwarza się bardzo popularne w Maroku przedmioty zdobione ceramicznymi mozaikami zellidż. Korzeni tej sztuki szukać trzeba w starożytności. Do Maroka trafiła ponad tysiąc lat temu z Andaluzji wraz z arabskimi uchodźcami.
Mozaiki zellidż w swoich wzorach czerpały z natury, przyrody, a także stylizowanego piśmiennictwa opartego na wersetach z koranu. Wzory ewoluowały aż do abstrakcyjnych układów ceramicznych płytek, w kółko powtarzanych, swoistych mandali, której obserwacja ma umożliwić medytację.
Początkowo zellidż zdobił ściany w meczetach i szkołach koranicznych - medresach. Potem ten styl zdobienia przybliżył się do codziennego życia ludzi - w ten sposób dekorowano fontanny, meble, lampy czy naczynia i inne przedmioty codziennego użytku.
Najpierw trzeba przygotować wzór, potem obliczyć, ile jakich elementów będzie potrzeba. Spisano to na karteczce.
Teraz pora na "młotkowych" - dziesiątki godzin spędzonych w trudnych do wytrzymania fizycznie pozycjach i wyrób potrzebnej ilości elementów.Teraz czas na ludzi z wyobraźnią - z wykutych elementów układa się wzór - tutaj powstaje blat stołu. Nie można sobie "podpowiedzieć" kolorem, bo wzór powstaje "na lewej stronie". Często trzeba użyć pęsety. Mistrzowie maja tylko narysowany na podłodze okrąg...
W warsztatach zajmujących się mozaikami wyrabia się także inne ceramiczne przedmioty toczone z gliny na kołach garncarskich - naczynia do gotowania tradycyjnego tadżinu, miski, kubki, talerze. Te są malowane w tradycyjne marokańskie wzory. One też są - ze względu na wielkość i przystępniejsza cenę - częściej kupowane przez turystów. Wyroby zdobione mozaikami też znajdują nabywców - fontanny, wielkie umywalki czy blaty stołów tworzy się na zamówienie wg wymagań nabywców, płyną daleko, często do Stanów Zjednoczonych lub krajów arabskich - Arabii Saudyjskiej, Emiratów, Omanu.
Najpierw trzeba przygotować glinę - bryłki czekają na swoją kolej, aby namoczyć się w wodzie i zmiękczyć. Potem glina trafia na garncarskie koła.
Mrówcza praca...Ile bym wytrzymała? Lubię robić różnego rodzaju "artystyczne rękodzieło", które ma bardziej siłę swoistej arteterapii. Ale żeby tak codziennie? Dobrze, że wciąż nie brakuje nabywców. Póki jest popyt, znajdą się chętni, aby przez kilka godzin klęczeć lub siedzieć w kucki i wytężać wzrok, by nie pomylić kolejnych elementów skomplikowanych wzorów. Podziwiam!
Komentarze
Prześlij komentarz