Przejdź do głównej zawartości

SAKSONIA SZWAJCARSKA - oj, nie będziesz tu sam...


Polska ma swoje Błędne Skały w Górach Stołowych. Po drugiej stronie granicy Czechy mają  swój Adrspach i Broumovske Steny. Kawałek dalej na zachód swoją skalną krainę mają Niemcy, tylko że dla zmylenia przeciwnika nazywają je Szwajcarią, Szwajcarią Saksońską.

DLACZEGO SZWAJCARIA?

 W XVIIIw. nieodległe Drezno za panowania Augusta II Mocnego staje się barokową perłą. Saski elektor, późniejszy król Polski, gromadzi w drezdeńskich pałacach najlepsze dzieła sztuki i rzemiosła. Drezno staje się punktem must see dla osiemnastowiecznych podróżników i artystów. Przybywa tu między innymi grupa szwajcarskich malarzy, którzy oprócz swojej pasji artystycznej mają też inną - turystykę.  Kiedy docierają do mało znanych skalnych formacji położonych malowniczo nad Łabą, ich osnuty mgłami obraz kojarzy się im ze szwajcarskimi górskimi krajobrazami. Zaczynają tu malować, a najbardziej znani- Adrian Zingg i Anton Graff wymyślają nazwę Szwajcaria Saksońska. Ponieważ ich romantyczne krajobrazy cieszą się uznaniem i popularnością, szybko i nazwa przyjmuje się, a do skalnego miasta zaczyna przybywać coraz więcej wędrowców.
                      "Pasterze w Saksonii Szwajcarskiej" - Adrian Zingg, źródło Wikimedia
                   "Wędrowiec nad morzem mgły" - Caspara Davida Friedricha 
                                                              źródło Wikipedia
 Wędrówki górskie w Górach Połabskich, których częścią jest Szwajcaria Saksońska, stają się coraz bardziej popularne. Dość łatwo i szybko można tu dotrzeć z Drezna, tak więc przybywają tu wędrowcy, wspinacze i poszukujący plenerów artyści. Mają oni swoje ulubione ścieżki i miejsca, swój romantyczny świat, który wiele lat później - w 2006r. - został dokładnie opisany i oznakowany. Powstała licząca 112km ścieżka turystyczna zwana Malerweg - Szlak Malarzy. Prowadzi wśród skał, iglic,  szczelin, wąwozów, tarasów widokowych zawieszonych wysoko ponad doliną Łaby. Szlak Malarzy oznakowany jest stylizowaną literą M.

BASTEI - SKALNY MOST
To największa atrakcja turystyczna Parku Narodowego Szwajcarii Saksońskiej. Położenie wymarzone, bo widoki na wijącą się u stóp skalnych ścian Łabę oraz rozległy krajobraz na drugim brzegu są wspaniałe. Można też powiedzieć, że zapierają dech w piersiach, jeśli ktoś cierpi na lęk wysokości.
 Początkowo był tu tylko punkt widokowy, ale że turystów przybywało, przedsiębiorczy rzeźnik z okolicy zaczął pod skalnym nawisem sprzedawać kiełbaski.
Niedługo potem powstała też skromna noclegownia.  Turystyczna machina ruszyła. Aby ułatwić przemieszczanie się wśród skałek  w 1826r. zbudowano pierwszy drewniany most. Szybko okazało się, że jest niewystarczający, a nawet niebezpieczny dla tak dużej ilości wędrowców. Drewnianą konstrukcję zastąpiła kamienna budowla, która jest największą widokową atrakcją do dziś. Most opiera się na skałach i leży około 40 metrów od ich podstawy. Nazwa pochodzi od największej, sterczącej pośrodku mostu skały - Bastei/ Baszty.
    
Od szczytu Baszty do lustra przepływającej w dole Łaby jest około 200 metrów. Strome zbocza są atrakcją dla wspinaczy.
Czas na widoki...
 KTOŚ BYŁ TU WCZEŚNIEJ...
Po zejściu z mostu szlak prowadzi nas do pozostałości po XII-wiecznym górskim zamczysku - twierdzy Neurathen. Największy skalny zamek w Szwajcarii Saksońskiej należał początkowo do Czechów, potem do elektorów saskich. Budowla powstała z połączenia wykutej w skale podbudowy i muru pruskiego. Do dziś pozostało tylko to pierwsze, ale bez trudu można zobaczyć zarysy wszystkich zamkowych pomieszczeń, schodów itp. oraz wyobrazić sobie, jak mogło wyglądać tu życie. No i trzeba przyznać, że zamieszkujący zamek widoki na okolicę mieli niczego sobie.
A co do widoków...
A JESLI JESZCZE NIE BOLĄ NOGI, TO MOŻNA COŚ NA TO ZARADZIĆ.... 
SZWEDZKIE DZIURY ZAPRASZAJĄ W SWOJE CZELUŚCI...
Jeśli komuś mało skałek, to w tym miejscu nie ma z tym żadnego problemu...Trzeba tylko odszukać w okolicach hotelu niebieski szlak, który zaprowadzi nas do Schwedenlöcher. Początkowo droga wiedzie przez stary las, ale za chwilę zacznie się zabawa... Otóż Schwedenlöcher - Szwedzkie Dziury- to skalne rozpadlisko, którego dno osiągniemy  po zejściu po 700 kamiennych schodach. Jest tu malowniczo, czasem wąsko,  wilgotno, chłodno... No i te siedemset schodów...
Na dole płynie rzeczka, po której można popływać rowerami wodnymi, można udać się dalej w leśne ostępy, ogólnie jest miło i przyjemne, gdyby nie to, że jeśli się zostawiło auto na parkingu przy Bastei, no to teraz trzeba po tych siedmiuset schodach wejść...ufff!
Nazwa Szwedzkie Dziury wiązana jest z czasami wojny trzydziestoletniej, kiedy to okoliczni mieszkańcy ukrywali się tutaj przed przed szwedzkimi napastnikami.
    
    
    
    
No i znowu schody...tym razem pod górę...
INFORMACJE PRAKTYCZNE
Dojazd - z autostrady A4 w kierunku Drezna trzeba zjechać w kierunku miejscowości Loben. Kierunkowskazy prowadzą do Bastei. Przed celem znajdują się dwa parkingi - z dalszego, tańszego kursuje autobus, bliższy kosztuje 7euro za cały dzień. Wejście do Parku Narodowego Szwajcarii Saksońskiej jest bezpłatne, wejście na teren pozostałości zamku kosztuje 2 euro i daje możliwość pooglądania najładniejszych widoków na Bastei. 

Ostatni rzut oka..... i czas wracać! A co do tytułu posta - to niestety od rana tłumy, nie tylko na moście, wszędzie...



Komentarze

Popularne posty z tego bloga

ANTALYA - POD KOLOROWĄ PARASOLKĄ

Wielkie miasto, prawie milion mieszkańców i bliżej nieokreślona ilość turystów.  W mieście właściwie nie ma plaż, za to jest tłok na głównym deptaku. To nie zachęca do wizyty tutaj,  a już na pewno do spędzania wakacji, choć są tacy, którzy się na to decydują.  Ale na pewno warto tu przyjechać w odwiedziny, bo miasto jest piękne i bardzo ciekawe. Łatwo tu dotrzeć z okolicy, bo to przecież główne miasto regionu. W samym mieście też nie ma żadnego problemu z przemieszczaniem się - z wielkiego, czytelnego dworca autobusowego prosta droga do linii tramwajowej prowadzi aż do centrum pod mury obronne starówki, gdzie przecina się z drugą, którą można dotrzeć do wszystkich atrakcji. Można zresztą do nich bez większych problemów dojść pieszo. TROCHĘ HISTORII Najpierw istniało tu miasto Attalia założone około 150r.p.n.e. przez Attalosa - króla Pergamonu. Odkryto też ślady wskazujące na istnienie wcześniejszych śladów ludzkich osad. Attalos przed śmiercią zapisał miasto ...

RZYMSKIE WAKACJE - WATYKAN - MUZEA WATYKAŃSKIE

Dziś wymagająca wyprawa w głąb czasu i historii sztuki. Wymagająca sprawnych nóg, bystrych oczu i odporności na tłumy. Najpierw długa wędrówka wzdłuż murów otaczających Watykan. Nazywane są Leoniańskimi od imienia zleceniodawcy papieża Leona i mają 3,2km długości. Wejście do Muzeów Watykańskich pozwala nam dostać się na teren Watykanu bez przepustki. Potrzebny jest tylko bilet, najlepiej zakupiony w Internecie, bo kolejki oczekujących w słońcu są okrutnie długie... Wanna Nerona pochodząca z jego Złotego Domu osadzona na rzymskiej mozaice. Mury Leoniańskie i wejście do Muzeów - "przejście graniczne" między Watykanem a Włochami. Jeśli mamy do dyspozycji cały wolny dzień, warto poświęcić go na zwiedzanie największych i najbogatszych na świecie Muzeów Watykańskich. Mniejsza ilość czasu wymusi gorączkową pogoń wzdłuż muzealnych korytarzy. Oczywiście najlepiej byłoby tu przychodzić wielokrotnie i dzielić zbiory na mniejsze, możliwe do ogarnięcia części. Na początek p...

KONYA I ZAKON WIRUJĄCYCH DERWISZY

TROCHĘ HISTORII 200km na północ od malowniczego tureckiego południowego wybrzeża, za pasmem gór Taurus leży Konya. Dziś mieszka tu ponad dwa miliony mieszkańców, miasto jest ważnym ośrodkiem przemysłu, głównie ciężkiego. Ale prócz tych przyziemnych spraw Konya ma swoją drugą twarz - jest jednym z najbardziej religijnych, ortodoksyjnych miast Turcji. Mówi się, że wyznawca islamu powinien raz w życiu, albo - gdy go na to stać - raz w roku odwiedzić Mekkę. Jeżeli nie może dotrzeć do Mekki, podobno wystarczy trzy razy dotrzeć do Konyi. Przez miasto przetoczyła się historia Hetytów (1500r.p.n.e.), Frygijczyków, Persów, Pergamończyków, a potem zapanowało tu Cesarstwo Rzymskie.  W VIIIw.p.n.e. pojawia się nazwa Iconium - miasto ikon,  w czasach rządów cesarza Klaudiusza zmieniona na Claudioconium .  W Iw.n.e. dotarli tu św. Paweł z Tarsu  i św. Barnaba, a z nimi religia chrześcijańska, która łatwo się tu zakorzeniła.  Miasto rozwijało się szybko, gdyż leżało bli...