Przejdź do głównej zawartości

Indie - Świątynia Szczurów w Deshnok

 

Deshnok – to nazwa miasta, którą mało kto zna, ale o Świątyni Szczurów słyszało zapewne już wielu. To szczególne miejsce, dla hindusów święte, a dla nas….no cóż, jedni dostają dreszczy, a inni ciekawscy zapewne mimo wszystko i tak tutaj wejdą…Hinduscy pielgrzymi przybywają, by oddać hołd gryzoniom i uzyskać błogosławieństwo od bogini o imieniu Karni Mata. Ci drudzy, czyli my, zaglądamy tu szeroko otwierając oczy ze zdziwienia dla inności tutejszego świata. Oczy należy otwierać jeszcze z innego powodu – zdeptanie świętego szczura jest karane – należy wtedy złożyć ofiarę w złocie – tyle złota, ile ważył szczur, na szczęście są małe…
Karni Mata to hinduska bogini mocy i zwycięstwa. Jako kolejne wcielenie bogini Durgi – Bogini Matki – żyła między XIV a XVIw. w zachodnim Radżastanie i przez Radżputów uznawana jest za ich bóstwo opiekuńcze. Z jej błogosławieństwem zakładano nowe królestwa Radżastanu w Bikanerze i Jodhpurze.


Według legendy syn jednego z gawędziarzy lub w innej wersji - siostrzeniec Karni Maty - Lakshman, chciał zaczerpnąć wody ze stawu, aby się napić, jednak wpadł    i utonął. Bogini błagała boga śmierci Jamę, aby pozwolił młodemu mężczyźnie wrócić do żywych, jednak ten nie spełnił jej prośby, gdyż zakłócony zostałby cykl życia i śmierci. Karni Mata nie poddawała się jednak, w końcu Jama zgodził się, aby Lakshman odrodził się, ale pod postacią szczura. Podobny los miał spotkać wszystkich męskich potomków rodu. Kiedy członkowie kasty Charan zakończą swe szczurze życie, mają szansę na odrodzenie się        w ludzkiej postaci. Podobno spędzają życie w świątyni w dwóch stadiach inkarnacji – jako szczury i jako kapłani.

Skoro wszyscy są rodziną, żyją razem. Ludzie dbają o szczury, karmią je, sprzątają po nich, głaszczą i pilnują, by nie stała się im krzywda.

Druga wersja legendy mówi o 20 000 żołnierzy, którzy zdezerterowali w czasie bitwy          i uciekli do Deshnok. Dezercja karana była śmiercią, ale Karni Mata podarowała im życie, jednak musieli przybrać postać szczurów.

 Legenda legendą, a kult czczony w Deshnok jest wciąż bardzo popularny wśród religijnych mieszkańców wiosek i małych miast, dlatego przed kompleks świątynny codziennie zajeżdżają traktory z kolorowo zdobionymi przyczepami, a z nich wysypuje się jeszcze bardziej kolorowy tłum, głównie kobiet i dzieci.

Przed wejściem do świątyni należy zdjąć buty….turyści preferują zabezpieczenie stóp woreczkami, skarpetkami lub w inny pomysłowy sposób, hindusi tego nie robią, wszak przebiegnięcie szczura po twojej bosej stopie uznawane jest za wspaniałe błogosławieństwo  i wyróżnienie.

Potem należy zakupić ofiarne zestawy gustownie ułożone na tackach – dla Karni Maty, jak to dla kobiety - grzebyczki, spinki, bransoletki i inne świecidełka, dla szczurów owoce, orzechy, cukier i płatki róż. 


Przez główną bramę wchodzimy na dziedziniec nakryty siatką chroniącą świętych mieszkańców przed drapieżnikami.

                         

                   

Kolejne marmurowe wejście prowadzi nas do wnętrza świątyni. Ofiary składa się przed niewielkim ołtarzem, gdzie w ciemnej niszy ukrywa się mała postać Karni Maty. Szczury się nie ukrywają, są wszędzie….


W świątyni panuje spokój, a wyciszeniu pomagają dźwięki muzyki – to pieśni dholis, które opowiadają o cudach Karni Maty.


W świątyni roi się od szczurów, podobno żyje ich tu około 20 tysięcy, ale jak i kto je policzył? To raczej niemożliwe. Wszędzie na świecie zwierzęta te są traktowane jak pasożyty roznoszące groźne choroby, ale nie tu – tu oddaje się im cześć. Woda, którą piją, uważana jest za świętą, a spożycie resztek ze srebrnych misek ma przynieść błogosławieństwo pielgrzymom. A szczególnie wyróżnieni są ci, którym dane będzie zobaczyć białego szczura albinosa.


Niestety w tej całej pięknej tradycji istnieje duży dysonans – otóż te czczone i hołubione  szczury żyją krótko i umierają w męczarniach…Początkowo myślałam, że to jakaś odmiana szczurzego gatunku, bo zwierzątka są bardzo małe, szczególnie w porównaniu do naszych polskich, miejskich, dobrze odżywionych szczurzysk….Prawda jest inna – karmienie ich cukrem, słodkim mlekiem, owocami, kokosem i innymi słodzonymi smakołykami oraz specjalnie gotowaną, tłustą maślaną papką sprawia, że bardzo szybko zaczynają chorować   i umierają po około 15 dniach życia….No i gdzie tu to poszanowanie dla ich świętości…

Kult Karni Maty i szczurów trwa tu od około XVw., jednak obecna świątynia powstała na początku XXw. Budowla i  otaczająca ją ziemia Oran uznawane są za święte sanktuarium dla wszystkich istot żywych, dlatego mają tu one prawo żyć     w spokoju i cieszyć się szacunkiem. Po prawej stronie przed wejściem znajduje się niewielki placyk, na którym dokarmia się ptaki. To praca na rzecz swojej własnej karmy – należy zbierać zasługi, aby awansować na ścieżce reinkarnacji w drodze do osiągnięcia mokszy – ostatecznego wyzwolenia się duszy z cyklu życia i śmierci.


ARCHITEKTONICZNE SMACZKI I KOLOROWI PIELGRZYMI

Marmurowa fasada jest pełna rzeźb i zdobień, pełno tu wizerunków zwierząt, ptaków, rzeczywistych i tych z plejady hinduskich wierzeń. Wszystkie żyją we wzajemnym szacunku kryjąc się w drzewie życia. 

                       
                          

Warte uwagi są srebrne drzwi, na których przedstawiono obrazy związane z miejscową legendą. Ich fundatorem był bogaty jubiler i są najnowszym fragmentem świątyni, pochodzą   z 1999r.

                   

I jeszcze kilka zdjęć z kompleksu świątynnego.

                         
                   

Kult w Deshnok trwa od około sześciuset lat. Podobno nigdy nie doszło tu do wypadku pogryzienia przez szczury, a epidemie, które od czasu do czasu dziesiątkują szczurze plemię, nigdy nie przeniosły się na ludzi. Turyści odwiedzają to   miejsce  z  duszą na ramieniu, ale warto się przełamać.  Indie  są całe inne        i dziwne, ale są takie miejsca, gdzie ta dziwność i odmienność osiąga maksimum, tak właśnie jest tutaj, w Świątyni Szczurów. My mieliśmy trochę szczęścia, trafiliśmy tu w deszczowy dzień. Podobno gryzonie wolą suchą i słoneczną pogodę, dlatego 19500 szczurków w tym dniu wybrało zakamarki świątynnych piwnic….                                                                                              Nam wystarczyło te pozostałe 500…

 





Komentarze

Popularne posty z tego bloga

ANTALYA - POD KOLOROWĄ PARASOLKĄ

Wielkie miasto, prawie milion mieszkańców i bliżej nieokreślona ilość turystów.  W mieście właściwie nie ma plaż, za to jest tłok na głównym deptaku. To nie zachęca do wizyty tutaj,  a już na pewno do spędzania wakacji, choć są tacy, którzy się na to decydują.  Ale na pewno warto tu przyjechać w odwiedziny, bo miasto jest piękne i bardzo ciekawe. Łatwo tu dotrzeć z okolicy, bo to przecież główne miasto regionu. W samym mieście też nie ma żadnego problemu z przemieszczaniem się - z wielkiego, czytelnego dworca autobusowego prosta droga do linii tramwajowej prowadzi aż do centrum pod mury obronne starówki, gdzie przecina się z drugą, którą można dotrzeć do wszystkich atrakcji. Można zresztą do nich bez większych problemów dojść pieszo. TROCHĘ HISTORII Najpierw istniało tu miasto Attalia założone około 150r.p.n.e. przez Attalosa - króla Pergamonu. Odkryto też ślady wskazujące na istnienie wcześniejszych śladów ludzkich osad. Attalos przed śmiercią zapisał miasto ...

RZYMSKIE WAKACJE - WATYKAN - MUZEA WATYKAŃSKIE

Dziś wymagająca wyprawa w głąb czasu i historii sztuki. Wymagająca sprawnych nóg, bystrych oczu i odporności na tłumy. Najpierw długa wędrówka wzdłuż murów otaczających Watykan. Nazywane są Leoniańskimi od imienia zleceniodawcy papieża Leona i mają 3,2km długości. Wejście do Muzeów Watykańskich pozwala nam dostać się na teren Watykanu bez przepustki. Potrzebny jest tylko bilet, najlepiej zakupiony w Internecie, bo kolejki oczekujących w słońcu są okrutnie długie... Wanna Nerona pochodząca z jego Złotego Domu osadzona na rzymskiej mozaice. Mury Leoniańskie i wejście do Muzeów - "przejście graniczne" między Watykanem a Włochami. Jeśli mamy do dyspozycji cały wolny dzień, warto poświęcić go na zwiedzanie największych i najbogatszych na świecie Muzeów Watykańskich. Mniejsza ilość czasu wymusi gorączkową pogoń wzdłuż muzealnych korytarzy. Oczywiście najlepiej byłoby tu przychodzić wielokrotnie i dzielić zbiory na mniejsze, możliwe do ogarnięcia części. Na początek p...

KONYA I ZAKON WIRUJĄCYCH DERWISZY

TROCHĘ HISTORII 200km na północ od malowniczego tureckiego południowego wybrzeża, za pasmem gór Taurus leży Konya. Dziś mieszka tu ponad dwa miliony mieszkańców, miasto jest ważnym ośrodkiem przemysłu, głównie ciężkiego. Ale prócz tych przyziemnych spraw Konya ma swoją drugą twarz - jest jednym z najbardziej religijnych, ortodoksyjnych miast Turcji. Mówi się, że wyznawca islamu powinien raz w życiu, albo - gdy go na to stać - raz w roku odwiedzić Mekkę. Jeżeli nie może dotrzeć do Mekki, podobno wystarczy trzy razy dotrzeć do Konyi. Przez miasto przetoczyła się historia Hetytów (1500r.p.n.e.), Frygijczyków, Persów, Pergamończyków, a potem zapanowało tu Cesarstwo Rzymskie.  W VIIIw.p.n.e. pojawia się nazwa Iconium - miasto ikon,  w czasach rządów cesarza Klaudiusza zmieniona na Claudioconium .  W Iw.n.e. dotarli tu św. Paweł z Tarsu  i św. Barnaba, a z nimi religia chrześcijańska, która łatwo się tu zakorzeniła.  Miasto rozwijało się szybko, gdyż leżało bli...