Przejdź do głównej zawartości

MANDAWA - ginące piękno Radżastanu

 
Trochę historii...
Zbliża się wieczór...Południową daleką odnogą starożytnego Jedwabnego Szlaku biegnącą przez dzisiejszy Pakistan podążają kolejne karawany wiozące jedwab, srebro, przyprawy...Trzeba szukać noclegu. Jednak nie wszystkie konwoje zatrzymają się w osadach lub zajazdach przy głównym trakcie. Mówią, że ci, co przewożą opium lub inne wymagające tajemnicy towary, skręcają w wąskie odnogi i jadą w nieznane...Podobno podążając jednym z takich bocznych szlaków handlarze dotrą do  Mandawy - niedużej miejscowości leżącej w indyjskim Radżastanie. Tam można dokonać transakcji lub bezpiecznie odpocząć przed dalszą drogą. Ile prawdy w tej opowieści? Trudno powiedzieć, jednak rzuca się w oczy, że niektóre tutejsze budowle nazywane hawelami przypominają fortece - w grubych wysokich murach zewnętrznych widać jedynie małe okienka. Hawele budowali kupcy, którzy swoje majątki zdobyli właśnie na handlu opium, wymagało to skrytości i bezpieczeństwa. 
W XVIIIw. ta odnoga Jedwabnego Szlaku była bardzo popularna, kupcy bogacili się, a Mandawa rozwijała. Powstawały kolejne budynki mieszkalne oraz zajazdy. Wraz z rosnącym bogactwem hawele były coraz piękniejsze i barwniejsze. Te romantyczne opowieści miejscowych przewodników o pięknej historii związanej z Jedwabnym Szlakiem trochę mijają się z prawdą, szczególnie czasowo, bo przecież Vasco da Gama odkrył morską drogę do Indii w XVw., transport drogą lądową tracił sens, co spowodowało zanikanie trudnych, długich i często niebezpiecznych szlaków, a historia rozwoju Mandawy to dopiero XVIIIw.  Ale niech tam, niech mają... Faktem jest, że Mandawa została opuszczona i zaczęła popadać w niepamięć w XIXw., gdy handel opium przeniósł się w inne miejsca...
Mandawa nie jest zbyt popularnym punktem na turystycznej mapie Indii, zwykle docierają tu ci, którzy dokładniej zwiedzają Radżastan. Turystów tu mniej i pieniędzy na odnowę zabytków też mniej...Piękno i artyzm tego miejsca znika szybko. Tu i tam toczą się jakieś remonty, jednak bilans jest chyba ujemny. Szczególnie trzy lata bez turystów mocno odbiły się zarówno na życiu mieszkańców jak i na stanie zabytków. Wiele z nich, w których funkcjonowały hotele, zostało zamkniętych, wiele remontów wstrzymanych. Nawet Bollywood, który kręcił tu swoje produkcje, przestał się pojawiać. Podobno kiedyś było to gwarne miasteczko, w czasie naszego pobytu w 2022r. nie spotkaliśmy tu żadnych innych turystów. Pustka i cisza...
Przekroczmy więc solidne drewniane drzwi i zajrzyjmy do środka jednej z haweli. Podobno zamieszkujący i udostępniający ją turystom ludzie są potomkami budowniczych posiadłości. Budynki zorganizowane są wokół wewnętrznego dziedzińca, na którym toczyło się życie. 
W zależności od rodzaju budynku było więcej lub mniej pomieszczeń prywatnych lub przeznaczonych do prowadzenia handlu czy odpoczynku przyjezdnych. Wyposażenie pokazywało status i poziom bogactwa, dziś możemy oglądać przykurzoną aurę dawnej świetności...
Popularną rozrywką były spektakle objazdowych teatrzyków, w których odgrywano scenki z sanskryckiego eposu opowiadającego historie boga Ramy - siódmego wcielenia hinduskiego boga Wisznu. Stąd wśród ozdób charakterystyczne radżastańskie lalki.
Zapraszamy na salony...W radżastańskim domu nie może zabraknąć huśtawki...To upodobanie miało chyba swe źródło w odrobinie chłodu, który dawał ruch powietrza w czasie huśtania. 
Niektóre hawele były w całości prywatnymi domami handlarzy, tu nie odbywał się handel i nie pomieszkiwali wędrowni kupcy. Te budynki nie przypominały już obronnych fortec, miały większe okna i lżejszą konstrukcję. Właściciele zdobili zewnętrzne mury freskami przedstawiającymi motywy religijne i kulturowe. Często uśmiecha się do nas niebieska twarz Kryszny, spoglądają wąsaci mieszkańcy Radżastanu, wirują w tańcu tutejsze bogato odziane kobiety, jadą konie, słonie, przelatują ptaki, skaczą małpki. Wiele malowideł przedstawia religijne scenki, a sprawne oko lub tutejszy samozwańczy przewodnik czyhający na turystę chętnie pokaże palcem obrazki z kamasutry. 
Bez trudu można też dostrzec freski o całkiem innej tematyce - malowidła przedstawiają pociągi, samochody, a nawet weneckie gondole - to właściciele - kupcy chcieli pochwalić się innym, co zobaczyli w dalekich krajach.
Mandawa po latach świetności pozostała opuszczona i zapomniana. Pozostali tu nieliczni, którzy na miarę swych możliwości opiekowali się budynkami. Turyści zaczęli się pojawiać w latach 80-tych. Nie brakuje chętnych z zagranicy, którzy chcieliby kupić i odnowić piękne budynki, jednak Indie mnożą w tym względzie procedury i biurokrację. Miejscowy nauczyciel powiedział nam,  że w ostatnim czasie rząd indyjski jeszcze zaostrzył wymagania, tak, że takie inwestycje są właściwie niemożliwe. Niestety pomocy krajowej brak....Indie maja wiele ważniejszych potrzeb i cenniejszych zabytków...
No cóż, pocieszmy oko tym, co jest dziś, może Mandawie pisane jeszcze drugie dobre życie...


Komentarze

Popularne posty z tego bloga

ANTALYA - POD KOLOROWĄ PARASOLKĄ

Wielkie miasto, prawie milion mieszkańców i bliżej nieokreślona ilość turystów.  W mieście właściwie nie ma plaż, za to jest tłok na głównym deptaku. To nie zachęca do wizyty tutaj,  a już na pewno do spędzania wakacji, choć są tacy, którzy się na to decydują.  Ale na pewno warto tu przyjechać w odwiedziny, bo miasto jest piękne i bardzo ciekawe. Łatwo tu dotrzeć z okolicy, bo to przecież główne miasto regionu. W samym mieście też nie ma żadnego problemu z przemieszczaniem się - z wielkiego, czytelnego dworca autobusowego prosta droga do linii tramwajowej prowadzi aż do centrum pod mury obronne starówki, gdzie przecina się z drugą, którą można dotrzeć do wszystkich atrakcji. Można zresztą do nich bez większych problemów dojść pieszo. TROCHĘ HISTORII Najpierw istniało tu miasto Attalia założone około 150r.p.n.e. przez Attalosa - króla Pergamonu. Odkryto też ślady wskazujące na istnienie wcześniejszych śladów ludzkich osad. Attalos przed śmiercią zapisał miasto ...

KONYA I ZAKON WIRUJĄCYCH DERWISZY

TROCHĘ HISTORII 200km na północ od malowniczego tureckiego południowego wybrzeża, za pasmem gór Taurus leży Konya. Dziś mieszka tu ponad dwa miliony mieszkańców, miasto jest ważnym ośrodkiem przemysłu, głównie ciężkiego. Ale prócz tych przyziemnych spraw Konya ma swoją drugą twarz - jest jednym z najbardziej religijnych, ortodoksyjnych miast Turcji. Mówi się, że wyznawca islamu powinien raz w życiu, albo - gdy go na to stać - raz w roku odwiedzić Mekkę. Jeżeli nie może dotrzeć do Mekki, podobno wystarczy trzy razy dotrzeć do Konyi. Przez miasto przetoczyła się historia Hetytów (1500r.p.n.e.), Frygijczyków, Persów, Pergamończyków, a potem zapanowało tu Cesarstwo Rzymskie.  W VIIIw.p.n.e. pojawia się nazwa Iconium - miasto ikon,  w czasach rządów cesarza Klaudiusza zmieniona na Claudioconium .  W Iw.n.e. dotarli tu św. Paweł z Tarsu  i św. Barnaba, a z nimi religia chrześcijańska, która łatwo się tu zakorzeniła.  Miasto rozwijało się szybko, gdyż leżało bli...

Marrakesz - Grobowce Saadytów. 200 lat tajemnicy.

Marakesz - jak wiele innych miejsc na świecie - też miał swój złoty wiek. Przypadł na lata 1524-1659, gdy rządy sprawowała dynastia Saadytów. Maroko zostało wtedy zjednoczone po rozbiciu dzielnicowym. Powstała silna armia i prężnie działająca administracja. Przywódca Ahmad al-Mansur był władcą, z którym liczono się w Europie. Wraz z królową angielską - Elżbietą I - planował podbój Hiszpanii. Niestety - złoty wiek nie trwał długo - po śmierci sułtana spadkobiercy popadli w spory, które osłabiły kraj. Dodatkowo przypałętała się epidemia dżumy. W 1660r. tron zajął sułtan Moulay Ismail - przedstawiciel dynastii Alawitów, która jest u władzy do dziś. Bogata przeszłość była mu nie w smak, postanowił więc zniszczyć wszelkie ślady po znienawidzonych poprzednikach. Jednak myśl  o unicestwieniu miejsc wiecznego spokoju wydała mu się świętokradztwem. Aby jednak pamiątki po wrogach nie widzieć - kazał grobowce zamurować na tyle skutecznie, że zapomniano o nich do 1917r. Wtedy latający nad M...