Przejdź do głównej zawartości

AGRA - CZERWONY FORT

Jedziemy przez stan Utar Pradesz w kierunku Agry. Wokół nas równiny ciągnące się po horyzont, na którym rysują się czasem niewyraźne, zamglone wzgórza. Agra jest wielkim miastem leżącym nad Jamuną. Ciągną do niej rzesze turystów z Indii i z całego świata, bo to tutaj, około 20 km za miastem, znajduje się najbardziej znany indyjski zabytek i cel podróży - Taj Mahal. Ale ten cud architektury zostawiamy sobie na koniec jak wisienkę na torcie.  

Po wjeździe do miasta wpadamy w wir - ulice wypełniają samochody, motocykle, skutery, rowery, riksze, wózki, ludzie... Jest gęsto, jest hałas, wszyscy trąbią, dzwonią, pokrzykują... Gdzieś zmierzają... My kierujemy się do Czerwonego Fortu. Jest 13 lipca, za dwa dni w Indiach wielkie narodowe święto - 75 rocznica zakończenia panowania Brytyjczyków. Z tej okazji już od dwóch tygodni spotykamy się wszędzie z przygotowaniami. A to uczniowie ćwiczą na ulicach przemarsz z orkiestrą, a to różne miejsca dekoruje się flagami i girlandami. 

W strategicznych miejscach wiszą wielkie tablice - plakaty. Z okazji tego wielkiego święta rząd Indii dał swoim obywatelom prezent - kilka wolnych dni, możliwość bezpłatnego podróżowania komunikacją państwową i darmowe wejścia do wszystkich zabytków i miejsc kultury. Szybko przekonaliśmy się, że Indusi lubią korzystać z takich możliwości, oj lubią.... Do tej pory udawało nam się zwiedzać różne miejsca we względnym spokoju, teraz poznaliśmy, co to znaczy indyjski tłum...
Nie ma wyjścia, trzeba się szybko odpowiednio nastawić...Już jesteśmy gotowi na to, że staliśmy się cząstka ludzkiej rzeki, w której żaden kawałek przestrzeni nie może pozostać pusty. Wszędzie zmieści się czyjaś ręka, noga albo chociaż jej fragment. Indusi nie maja problemu z bliskim cielesnym kontaktem, my też musimy go zaakceptować. Wolna przestrzeń dająca możliwość choćby niewielkiego przesunięcia się do przodu jest ważniejsza. Ale ważne jest jeszcze coś - do Agry przyjechało teraz wielu Indusów spoza miasta, gdzie turystów jest wielu i nie wzbudzają już zainteresowania. Dla przybyłych z bliższej lub dalszej prowincji jesteśmy atrakcją nie mniejsza, niż oni dla nas. Zdjęcie z białasem i białaską, która jest krótko ostrzyżoną blondynką - a taka fryzura to tutaj duża rzadkość - będzie dodatkową pamiątką! Więc chwileczkę - zatrzymajmy rzekę ludzi! Tylko one photo please! Panowie są najodważniejsi, ale potem jest dalszy ciąg - i jeszcze jedno z moją żoną, z moją siostrą, kolegą, ciotką, wujkiem! Aaaaa - i najważniejsze! Z moim dzieckiem, które damy ci do potrzymania! A na koniec jeszcze wszyscy razem please! 
I tak unoszeni przez tłum powoli docieramy do murów Czerwonego Fortu i jednej z bram. Czeka nas teraz trudny moment, wąskie gardło. W wejściu czujemy się, jakbyśmy utknęli w szyjce od butelki. Krok za krokiem posuwamy się do przodu. Tą samą bramą wychodzą ci, którzy już Fort odwiedzili. Zasada ta sama, co na drodze - idziesz tam, gdzie widzisz trochę miejsca. Niby są jakieś barierki wyznaczające kierunki i trasy, ale kto by na to patrzył...No chyba, że patrzy pan policjant uzbrojony w bambusową pałkę, wtedy wszyscy dalej pchają się na siebie, ale przestrzegają ustalonych kierunków wejścia i wyjścia. Dodajmy jeszcze, że jest jakieś 35 stopni w cieniu, jest sierpień, pora monsunu, który już powinien się skończyć, ale pogodowe perturbacje są widoczne także w tej części świata. Wyraźnie się chmurzy i niechybnie przed wieczorem zacznie lać, już jest bardzo duszno...
Mijamy w końcu to wąskie gardło! I już za chwilę nastąpi wystrzał z butelki - za bramą odczujemy wolność! Nie wiemy jeszcze, że kawałek dalej jest kolejna brama....Ale teraz jest już lepiej, zresztą skupiamy się już na oglądaniu, tego, co nas otacza. Kiedy mijamy drugie przejście, a potem jeszcze trzecie, zaczyna otaczać nas przestrzeń. Trudności pozostają za nami. Teren Czerwonego Fortu jest tak wielki, że nawet te masy ludzi go nie wypełniają. Możemy oddychać, możemy poruszać się swobodnie...uffff!
TROCHĘ HISTORII
Najdalsza historia łączy się ze starożytnym, nie całkiem pewnym miastem Agravana - ta nazwa oznacza gęsty gaj, w którym miał miło spędzać czas Kryszna, jedno z głównych bóstw w hinduskim panteonie, odpowiadające za sprawy związane z miłością, współczuciem i ochroną. Ta nazwa pojawia się w starożytnym sanskryckim eposie Mahabharata. Słowa Agra używa też Ptolemeusz - egipski astronom i geograf z IIw. Bardziej udokumentowane losy miasta to wiek XV, kiedy Agra została uznana za stolicę przez sułtana Delhi i rozwijała się jako centrum kultury i władzy. W czasie swych burzliwych losów przechodziła z rąk do rąk. W 1526r. Agrę najechał i zajął Babur - mogolski przywódca. Był on tureckim księciem i założycielem muzułmańskiej dynastii Mogołów. Babur był potomkiem tureckiego zdobywcy Timura Tamerlana ze strony ojca i Czagataja - drugiego syna Czyngis-chana ze strony matki. Taki genotyp warunkuje, jaką drogę można wybrać w życiu - najeźdźcy i zdobywcy.  Gdy ziemie te przeszły w ręce Babura, był tu tylko niewielki fort ze studnią schodkową. Nastąpił czas wielkiej budowy. Nowy fort - pałac zajął powierzchnię 380 000m/kw. 4000 rzemieślników pracowało tu przez osiem lat. Od 1530r. rządził stąd Humajun - mogolski przywódca, którego grobowiec jest jednym z najważniejszych zabytków Delhi. Przez kolejne lata fort przechodził z rąk do rąk, aż w końcu trafił do mogolskiego władcy Akbara. To za jego czasów - od 1565r. - został ostatecznie przebudowany. Wzniesiono go w większości z czerwonego piaskowca z Radżastanu. Ten specyficzny z racji swej barwy kamień wydobywany jest do dziś. Budowla dzisiejszą formę zawdzięcza wnukowi Akbara - Szah Jahanowi, który upodobał sobie biały marmur, stąd łatwo rozpoznać, która część fortu powstała za panowania którego władcy. Szah Jahan zasłynie w przyszłości jako budowniczy Taj Mahal - białego grobowca widocznego z okien Czerwonego Fortu. Pod koniec XVIIIw. miasto dostało się pod panowanie Maratów - imperium władającego w Indiach, a od 1803r. w ręce Brytyjczyków, pod rządami których pozostało do 1947r.
Fort jest olbrzymi, ma 380 000mkw, leży nad rzeką Jamuną, którą widać z wielu okien i tarasów. 
źródło: Wikipedia
Nad rzeką często unosi się mgła, co nadaje widokom atmosfery - brzmi to dobrze, niestety prawda jest inna - mgła to raczej smog, a Jamuna bardziej przypomina ściek, w zależności od wysokości wody na nabrzeżach widać więcej lub mniej śmieci. Wiatr wiejący od strony rzeki też nie sprzyja zwiedzającym, przynosi fale nieprzyjemnych ciepłych zapachów.

 Fort otaczają potężne podwójne  mury obronne pełne strzelnic i krenelaży, z czterema bramami, z których najbardziej okazałe są Brama Delhi i Brama Lahore. Mury mają dwa i pół km, mają różną wysokość od 16 do 30m.
Brama Delhi jest najbardziej reprezentacyjną, powstała w 1568r., stanowiła wjazd dla dworu królewskiego. Dziś zwiedzający nie moga z niej korzystać, ponieważ znajduje się w części fortu używanego przez indyjskie wojsko.
Zwiedzający wchodzą przez bramę Amar Singh. Pomimo tłumów warto znaleźć na chwilkę miejsce dla siebie i obejrzeć misterne dekoracje, z których najpiękniejsze są intarsje z białego marmuru i kolorowych ceramicznych płytek odcinających się od czerwonego tła. Nie jest to jedna brama, a trzy kolejne połączone skręcającymi przejściami, tak by utrudnić ewentualne wtargnięcie wrogich najeźdźców.
PAŁAC JAHANGIRI MAHAL
To jeden z najstarszych budynków wybudowany przez cesarza Mogołów - Akbara dla jego hinduskich żon. Przed budynkiem - po prawej stronie -widać białą bryłę - to marmurowa misa przeznaczona na wodę różaną dla zapachu i ochłody. Wspinają się na nią sprytni chłopcy. Nie ma, że zabytek. Pałac był także mieszkaniem dla ukochanego syna Akbara - Jahangira
Znaki na bramie przypominają Gwiazdę Dawida, jednak nie mają nic wspólnego z żydowskim symbolem. To hinduska Muruga - dwa przecinające się trójkąty to dwie części całości, skierowane przeciwnie, jednak się uzupełniają, cos jak chińskie yin i yang.
Dziedziniec pałacu to mieszanka stylów architektury islamskiej i hinduskiej. Fantastycznie rzeźbione kapitele kolumn zawierają stylizowane trąby słoni. Balkony opierają się na bajecznie bogatych wspornikach. Można dostrzec paszcze smoków, fragmenty mitologicznych zwierząt. Koncepcja połączenia elementów architektury wiązała się z prezentowaną przez Akbara otwartą, tolerancyjną postawą wobec religii i kultur, które istniały i nadeszły na te ziemie. I do tego jeszcze ci barwni ludzie, oto Indie w pigułce.
KHAS MAHAL
Ten imponujący pałac z białego marmuru pełnił funkcję posiadłości prywatnej i był mieszkaniem dwóch ulubionych córek cesarza Mogołów Shah Jahana - wnuka Agbara.  Uchodzi za najpiękniejszą budowlę, a na pewno za najdroższą. To tu błyszczą tony białych marmurów intarsjowane barwnymi kamieniami półszlachetnymi pochodzącymi z rozmaitych regionów Indii. To tu podążają zwiedzający, bo z okien pałacu rozlega się widok na Jamunę i najsłynniejszy grobowiec Taj Mahal. Ciekawe elementy architektoniczne nawiązują do dziedzictwa islamskiego i perskiego. No i to złoto, błękit i zieleń.
Te kwiatowe dekoracje w marmurowym panelu wydają się po prostu żółte, jednak jest to przepuszczający światło alabaster.
Prywatny pałac Shah Jahana zbudowano w 1636r. Dawał widok na rzekę z jednej strony, a na wielką fontannę, dziś pustą - z drugiej. Po obu stronach Pałacu znajdują się Złote Pawilony z charakterystycznymi zakrzywionymi dachami, które stały sie potem charakterystyczna cechą architektury radżputów. Inspiracją były podobno zakrzywione dachy bengalskich wielskich chat.
Pałac główny posiada centralną salę, boczne pokoje i tajemnicze przejścia. Delikatne wzory dekoracji łączą elementy geometryczne i roślinne. Od frontu znajduje się otwarty taras i widok na ogród. Przed pałacem znajduje się także zbiornik dziś nie działających fontann.
Na koniec życia Shah Jahana ta część Czerwonego Fortu stała się dla niego swoistym więzieniem. Gdy zmarła jego ukochana żona, wybudował dla niej słynny grobowiec Taj Mahal. Niestety, był to olbrzymi wydatek dla królewskiej kasy. A Shah miał jeszcze kolejny plan - by na przeciw białego grobowca postawić drugi dla siebie - czarny. Jego syn Aurangzeb przerażony finansowymi planami ojca znalazł tylko jeden sposób, by go powstrzymać. Uwięził go w Mussaman Burj, gdzie ojciec wraz ze swą ukochaną córką Jahanarą Begun spędził ostatnie lata życia. Na szczęście mógł codziennie patrzeć na rozpościerający się nad Jamuną Taj Mahal.
ANGURI BAGH
W pobliżu białego pałacu otoczone ścianami budynków skrywają się w ciszy Ogrody Winogron. Był to główny plac odpoczynku dla dam dworskich zamieszkujących okoliczne apartamenty. Ogród powstał w 1637r., ziemię przywieziono z szafranowych pól z Kaszmiru. Na środku znajdowała się podłużna platforma z fontanną, a klomby podzielono na skomplikowane geometryczne poletka. Ogród pełen kwiatów i winogron zapewniał prywatność, ochłodę, rajski wypoczynek i ciszę. W północno-zachodnim narożniku mieściły się łaźnie tureckie.
MUSAMMAN BURJ
Dwupiętrowy pawilon powstał w latach 1631-1640 dla ukochanej żony Shah Jahana - Mumtaz Mahal. Białe marmurowe nisze ozdabiane misternymi intarsjami oraz ażurowe parawany zapewniały cień, przewiew, ale i dyskretne odosobnienie dla Mumtaz i jej dam dworu. 
DIWAN-I-AAM
Sala Audiencji Publicznej wybudowana została przez cesarza Shah Jahana w latach 30-tych XVIIw. To tutaj kolejni cesarze przyjmowali na audiencjach poddanych i najczęściej wysłuchiwali ich skarg. Frontowy hol podtrzymuje 27 łuków opartych na kolumnach. Dziś dominuje tu czerwień piaskowca, ale w czasach świetności ściany pokrywały białe tynki wapienne z muszli, a sufity i kolumny lśniły od płatków złota. 
Pośrodku głównej ściany na podwyższeniu stał kiedyś tak zwany Pawi Tron, na którym rozsiadali się cesarze przyjmujący skargi i wnioski. Uznawany był za cud świata, dlatego przy pierwszej okazji zrabowano go i wywieziono do Delhi, a potem do Iranu. Niestety, widzimy tylko górną część kamiennych dekoracji.
źródło:https://cep.uj.edu.pl/artykuly/mineralogia/-/journal_content/
56_INSTANCE_5wbrZ1bS8hik/139445489/151658121
Na dziedzińcu przed Diwan I Am znajduje się grobowiec Johna Russela Colvina, wicegubernatora prowincji północno -zachodniej z czasów brytyjskiego panowania w Indiach, który w 1857r. zmarł w Forcie na cholerę.

MOTI MASJID - PERŁOWY MECZET
Wykonany w całości z białego marmuru Perłowy Meczet błyszczał nam zza czerwonych murów. Powstał w 1653r. na zleceni Shah Jahana. Dla nas pozostał tajemnicą, gdyż nadchodząca burza skutecznie zniechęciła nas do wizyty. Mieliśmy już zresztą dość tłumów. 
Zamieszczę więc tylko obraz meczetu namalowany przez Wasilija Wiereszczagina...
źródło: https://en.wikipedia.org/wiki/Moti_Masjid_(Agra_Fort)
i kilka ostatnich spojrzeń, zanim biegiem, w deszczu opuścilismy Czerwony Fort.

Czerwony Fort łączył w sobie wojskowe funkcje fortecy i błogiego miejsca mieszkalnego zapewniającego warunki do relaksu i kontemplacji. W rzeczywistości nie brakowało tu oczywiście intryg, podstępów, a nawet było to miejsce więzienia dla cesarza Szah Dżahana. 
Przewodniki zachęcają do zwiedzenia Czerwonego Fortu słowami: "Tu poczujesz królewską aurę!",    "To urokliwe miejsce zabierze cię w podróż przez bogatą epokę imperium Mogołów!", "Wysokie czerwone mury z piaskowca otoczą cię całkowicie i zapomnisz, że jesteś w Agrze XXIw. "- dodajmy bardzo głośnej, tłocznej i zaśmieconej, " Delektuj się tu chwilą oddechu i wytchnienia, jaką dają majestatyczne pałace". O ile z pierwszymi przewodnikowymi hasłami można się całkowicie zgodzić, to z ostatnim zdaniem niestety nie, spokoju tu nie znajdziecie, od kiedy Czerwony Fort stał się częścią tzw. Złotego Trójkąta Indii - najbardziej zalanego turystami fragmentu Indii, do którego należą New Delhi, Jaipur i Agra z Taj Mahal i Czerwonym Fortem właśnie, który robi dużo większe wrażenie niż podobny Red Fort z Delhi. Tak więc trzeba odpowiednio się nastawić i w drogę, bo miejsce warte jest wysiłku i poznania. I w sumie na koniec z perspektywy czasu mogę powiedzieć, że i te tłumy się przydały, bo Fort był dla nas w tym dniu tak kolorowy, jak pawie pióra w słynnym Pawim Tronie.


Komentarze

Popularne posty z tego bloga

CASABLANCA - MECZET HASSANA II

    Casablanca to po wielokroć marokańskie naj...- największe miasto Maroka, największe miasto Maghrebu, największy port ( jeden z największych na świecie sztucznych portów - drugi po marokańskim Tangerze), centrum gospodarcze i finansowe, jedno z największych miast Afryki. Casablanca rozwinęła się bardzo szybko -  w XIXw. w najgorszym czasie dla miasta starą medynę zamieszkiwało podobno około 600 osób. Potem pod protektoratem Francji nastąpił  boom, cywilizacyjne salto. Dziś Casablanca ma 4 miliony policzonych mieszkańców. Dokładna liczba jest niemożliwa do ustalenia ze względu na olbrzymią ilość bezdomnych i mieszkańców slamsów.   Ale mimo tych naj...najszybsze  i najczęstsze skojarzenie to film " Casablanca", który  z miastem prócz nazwy nie miał nic wspólnego. Nie było tu ani portowej knajpy "U Ricka", nie było Humphreya Bogarta ani Ingrid Bergman. Oto siła kinematografii... Rick's Cafe jednak jest - skoro tylu turystów i miłośników filmu szukało kulto

SEWILLA cz.I. W SREBRZE I ZŁOCIE

TROCHĘ HISTORII Sewilla – stolica Andaluzji położona nad rzeką Guadalquivir, co z arabskiego znaczy "rzeka wielka". Wraz z Kordobą często nazywana jest patelnią Hiszpanii, gdyż latem nie rzadkie są temperatury przekraczające 50st.C.  Mimo, że miasto położone jest ponad 100km od morza, żeglowna rzeka sprawiła, że Sewilla była przez wieki ważnym portem. Stan ten trwał aż do XVIIw. Stopniowe zamulanie  i zwiększający się tonaż statków zatrzymały żeglowność rzeki. Pierwsza osada fenicka istniała tu już około 1000r.pn.e. Sewilla miała wielkie znaczenie  w czasach rzymskich. Dziś na przedmieściach istnieją ruiny miasta Italika, które było stolicą jednej ze starorzymskich prowincji – Betycji. Jest to najlepiej zachowana ruina rzymska na terenie Hiszpanii. Stad pochodzili cesarze Trajan i Hadrian. Po upadku cesarstwa miasto trafiło w ręce Wizygotów i powoli traciło swe znaczenie i pozycję.  W 712r. z rąk Wizygotów przejęli ją Maurowie , którzy na centrum kalifatu wybrali dużo

ANTALYA - POD KOLOROWĄ PARASOLKĄ

Wielkie miasto, prawie milion mieszkańców i bliżej nieokreślona ilość turystów.  W mieście właściwie nie ma plaż, za to jest tłok na głównym deptaku. To nie zachęca do wizyty tutaj,  a już na pewno do spędzania wakacji, choć są tacy, którzy się na to decydują.  Ale na pewno warto tu przyjechać w odwiedziny, bo miasto jest piękne i bardzo ciekawe. Łatwo tu dotrzeć z okolicy, bo to przecież główne miasto regionu. W samym mieście też nie ma żadnego problemu z przemieszczaniem się - z wielkiego, czytelnego dworca autobusowego prosta droga do linii tramwajowej prowadzi aż do centrum pod mury obronne starówki, gdzie przecina się z drugą, którą można dotrzeć do wszystkich atrakcji. Można zresztą do nich bez większych problemów dojść pieszo. TROCHĘ HISTORII Najpierw istniało tu miasto Attalia założone około 150r.p.n.e. przez Attalosa - króla Pergamonu. Odkryto też ślady wskazujące na istnienie wcześniejszych śladów ludzkich osad. Attalos przed śmiercią zapisał miasto w testamencie