Przejdź do głównej zawartości

I RUMUŃSKI BRASZOW MA SWOJEGO SMOKA

Braszow w XIIIw. zbudowali Krzyżacy. Potem pojawili się tu Sasi sprowadzeni na tereny dzisiejszej Rumunii. O tym, skąd się tu wzięli, przeczytasz TUTAJ. Osada leżąca między górami sięgającymi 2 tyś. metrów miała szanse na spokojny byt. Ludziom żyło się tu dobrze, a miasteczko rosło w siłę. W XVIw. było to największe w regionie centrum luteranizmu. Ciesząc się spokojem nie zbudowano murów obronnych, co zemściło się srodze, bo miasto spodobało się Turkom i zapragnęli je mieć dla siebie. Jakoś udało się odepchnąć tureckie ataki, a po zażegnaniu niebezpieczeństwa szybko powstały solidne mury. Wewnątrz nich mogli mieszkać tylko siedmiogrodzcy Sasi. Słynęli oni z pracowitości i wysokiej specjalizacji - w owych czasach istniało w Braszowie 45 cechów rzemieślniczych.
Braszow vs. Kraków
Legenda o braszowskim smoku
Dawno, dawno temu w Braşovie pojawił się smok. Wszyscy wiedzą, że smoki lubią zamieszkiwać jamy, tak i ten osobnik szybko się w takiej pieczarze ulokował. A znalazł ją u podnóża góry Tampa. Dalej było już tak, jak w Krakowie - poczwara pożerała ludzi. Ale gdy smok zażądał, aby przyprowadzono dzieci króla, ten ogłosił przyznanie wielkiej nagrody dla śmiałka, który smoka pokona. Pojawił się odważny młodzian - rzeźnik, który podsunął bestii owczą skórę wypełniona wapnem. Smok wypił rzekę całą i jak każde chore stworzenie - szukał spokojnego miejsca. Schował się w swojej jamie, gdzie - jak to bywa ze smokami - pękł. Czy już wiecie, dlaczego w oczach miejscowych góra Tampa ma kształt smoka?
Legenda o herbie
 Dawno temu regionem Braşova rządził węgierski król Salomon. W czasie jednej z bitew prawie został złapany przez swych wrogów. Uratował go szybki manewr - oto w ostatniej chwili rzucił koronę na najbliższe drzewo i uciekł nierozpoznany. Jakiś czas później miejscowy rolnik na jednym z drzew odnalazł królewskie nakrycie głowy. Na pamiątkę dawnych wydarzeń wokół drzewa zaczęła powstawać osada zwana później Braşov. W herbie miasta umieszczono koronę osadzoną na korzeniach solidnego drzewa.
Historia Braszowa łączy się też z postacią Vlada Palownika( o nim też możesz przeczytać TUTAJ) - to stąd pochodzili kupcy, którzy w czasie jego strasznego, krwawego panowania, wykradli mu księgi z zapisami kwot podatków, które miał odebrać. Pieniądze były Vladowi bardzo potrzebne, bo planował wojnę z Turcją. Mimo braku części funduszy do wojny doszło, a po jej zakończeniu Palownik nie omieszkał rozliczyć się z braszowskimi zdrajcami. Przybył do miasta i ukarał kupców w sposób z którego słynął - wszyscy zginęli nabici na pal. 
Dzisiejszy Braszow to senne miasteczko, po którym z wolna snują się turyści. Przybyłych wita osadzony na najwyższym wzgórzu Tampa na wzór Hollywood napis Brasov. Na usytuowany niedaleko napisu taras widokowy można wjechać kolejką. 
Wzdłuż głównej ulicy prowadzącej do Rynku stoją kolorowe, bogato dekorowane kamieniczki świadczące o bogactwie tutejszych  XIX-wiecznych mieszczan. Jedne już pięknie odrestaurowane, inne potrzebują jeszcze trochę czasu. 
Na trójkątnym rynku wznosi się Ratusz, wokół pełno kawiarenek i restauracji. 
W czasie naszego pobytu trudno było jednak dostrzec urodę tego miejsca, gdyż wszystko przesłaniała wznoszona wielka scena, z trudem spoza ogrodzenia można było dostrzec piękną cerkiew pw. Zaśnięcia NMP. Powstała w XIXw., ale nawiązuje do wzorów bizantyjskich. 
Obok cerkwi -  konsulat honorowy RP.
Stąd już niedaleko do głównej atrakcji miasta - Czarnego Kościoła. Gotycką świątynię wybudowali w XIVw. oczywiście siedmiogrodzcy Sasi - słynęli z pracowitości i różnorodności wykonywanych zawodów, co przynosiło im spore zyski. 
Kościół jest największą sakralną budowlą dzisiejszej Rumunii. W XVIIw. dla miasta zaczął się gorszy czas - pojawiały się epidemie i sąsiedzkie niepokoje, a w 1689r. wybuchł olbrzymi pożar. Pochłonął 3 tysiące ofiar, wiele budynków. Z kościoła pozostały tylko mury, które zostały całkowicie pokryte czarnym osadem. Ponieważ przez długi czas budynek nie był czyszczony, doczekał się określenia "czarny". Dziś kamienie odzyskały swą barwę, ale nazwa przylgnęła i pozostała. Po pożarze ocalało tylko jedno ścienne malowidło wykonane  w technice al secco, czyli na suchym tynku. Przedstawia ono Marię o pięknej twarzy trzymającą na kolanach małego Jezusa, św. Katarzynę i Barbarę.
W kościele znajdują się największe organy Siedmiogrodu oraz kolekcja 120 tureckich kobierców. Są to dary dziękczynne braszowskich kupców za szczęśliwe powroty z kupieckich wypraw na wschód.
Niestety, w kościele z niewiadomych przyczyn nie wolno robić zdjęć, tak więc uczciwie nie mam żadnego, choć nie rozumiem tego zakazu. Ale w internecie można co nieco zobaczyć, widać są tacy, którzy są bardziej odważni...
Oddalając się od starówki można z bliska przyjrzeć się pozostałościom murów obronnych, baszt i bastionów. Jedną z bardziej malowniczych jest Brama św. Katarzyny z czterema wieżyczkami. Pochodzi z 1559r. i trochę trąci Disneylandem...
    XIX-wieczna Brama Schei wzorowana na łukach triumfalnych prowadzi do dawnych przedmieść.
 Klucząc po starówce i przyglądając się niespotykanym elewacjom kamieniczek docieramy do braszowskiej ciekawostki leżącej nieopodal Bramy Schei -  najwęższej uliczki Strada Sforii zwanej Nitkową. Prowadzi do niej Niciana Panna. Uliczka ma 80m długości, a szerokość waha się od 111 do 135cm.   Gdzieś przeczytałam, że uliczka była średniowieczną drogą ewakuacji na wypadek pożaru....No chyba raczej pułapką dla uciekających w panice...
Braszow to piękne, spokojne miasto z bogatą historią, coraz ładniej odnowione, do tego ponoć dużo się tu dzieje. Nie ma się co dziwić, że zagląda tu coraz więcej turystów z całego świata. Póki co - tłumów nie ma - i to jest oczywiście wielka zaleta. 

Komentarze

Popularne posty z tego bloga

Marrakesz - Grobowce Saadytów. 200 lat tajemnicy.

Marakesz - jak wiele innych miejsc na świecie - też miał swój złoty wiek. Przypadł na lata 1524-1659, gdy rządy sprawowała dynastia Saadytów. Maroko zostało wtedy zjednoczone po rozbiciu dzielnicowym. Powstała silna armia i prężnie działająca administracja. Przywódca Ahmad al-Mansur był władcą, z którym liczono się w Europie. Wraz z królową angielską - Elżbietą I - planował podbój Hiszpanii. Niestety - złoty wiek nie trwał długo - po śmierci sułtana spadkobiercy popadli w spory, które osłabiły kraj. Dodatkowo przypałętała się epidemia dżumy. W 1660r. tron zajął sułtan Moulay Ismail - przedstawiciel dynastii Alawitów, która jest u władzy do dziś. Bogata przeszłość była mu nie w smak, postanowił więc zniszczyć wszelkie ślady po znienawidzonych poprzednikach. Jednak myśl  o unicestwieniu miejsc wiecznego spokoju wydała mu się świętokradztwem. Aby jednak pamiątki po wrogach nie widzieć - kazał grobowce zamurować na tyle skutecznie, że zapomniano o nich do 1917r. Wtedy latający nad Marak

SEWILLA cz.I. W SREBRZE I ZŁOCIE

TROCHĘ HISTORII Sewilla – stolica Andaluzji położona nad rzeką Guadalquivir, co z arabskiego znaczy "rzeka wielka". Wraz z Kordobą często nazywana jest patelnią Hiszpanii, gdyż latem nie rzadkie są temperatury przekraczające 50st.C.  Mimo, że miasto położone jest ponad 100km od morza, żeglowna rzeka sprawiła, że Sewilla była przez wieki ważnym portem. Stan ten trwał aż do XVIIw. Stopniowe zamulanie  i zwiększający się tonaż statków zatrzymały żeglowność rzeki. Pierwsza osada fenicka istniała tu już około 1000r.pn.e. Sewilla miała wielkie znaczenie  w czasach rzymskich. Dziś na przedmieściach istnieją ruiny miasta Italika, które było stolicą jednej ze starorzymskich prowincji – Betycji. Jest to najlepiej zachowana ruina rzymska na terenie Hiszpanii. Stad pochodzili cesarze Trajan i Hadrian. Po upadku cesarstwa miasto trafiło w ręce Wizygotów i powoli traciło swe znaczenie i pozycję.  W 712r. z rąk Wizygotów przejęli ją Maurowie , którzy na centrum kalifatu wybrali dużo

JESIEŃ W CZESKICH SKALNYCH MIASTACH - TEPLICKIE SKAŁY I ADRSPACH

Skalne Miasta leżą tuż za czeską granicą, którą w okolicach Wałbrzycha można przekroczyć paroma przejściami - w zależności od tego, które wybierzemy, możemy dotrzeć do bliższego Adrspach lub położonych nieco dalej Teplic. Oba skalne kompleksy są połączone, więc wybierając się na całodniową wycieczkę można odwiedzić jeden i drugi. Znaczącym udogodnieniem jest kursująca przy parku krajobrazowym kolejka - można więc zostawić samochód na parkingu przy wybranym skalnym mieście, pokonać trasę, wyjść  w drugim i na parking wrócić pociągiem. Robi się z tego bardzo miła wycieczka, szczególnie gdy trafi się na sprzyjająca pogodę. Nie ma co więcej pisać, zapraszam na oglądanie.  Rozpoczęliśmy od strony Adrspach. Tutaj zaczynamy od spaceru wokół jeziorka, które samo w sobie wielkie nie jest, no ale gdy pogoda sprzyja i taka piękna jesień, to trudno stąd odejść, bo z każdym krokiem ciśnie się na usta nowe ach...Zdjęcia oddają jakąś część urody tego miejsca. Potem udajemy