Przejdź do głównej zawartości

BUKARESZT - PAŁAC PARLAMENTU Megalomańskie wizje "Gwiazdy Bałkanów"


Romania, Bucharest
Spacerujesz sobie spokojnie po " Małym Paryżu", snujesz się zaułkami, przyglądasz minionemu pięknu i temu na nowo odzyskanemu, podziwiasz urodę cerkiewek upchniętych na małych placykach, wśród kamieniczek, blisko ludzi...Jest pięknie....
I nagle wychodzisz z jakiegoś spokojnego zaułka i uderza cię zmiana scenografii...
Oto środek miasta przecina wielka arteria Bulevardul Unirii, a na jego końcu dosłownie wyrasta przesłaniając świat potężna budowla - to Pałac Parlamentu nazywany kiedyś Domem Ludowym.
Budynek powstał na zlecenie Nicolae Ceauşescu - dyktatora komunistycznej Rumunii, autokraty zafascynowanego kultem jednostki, wierzącego w swój plan i poświęcającego wszystko i wszystkich dla jego realizacji. Więcej o latach dyktatury i samym przywódcy warto przeczytać TUTAJ.
Nicolae Ceauşescu po spotkaniach z przywódcą Korei Północnej Kim Ir Senem i przywódcą Chin Mao Zedongiem zafascynował się zasięgiem przeprowadzanych w tych państwach "reform" i postanowił wziąć z nich wzór. Jednym z obszarów zmian była przebudowa miast - odrzucenie wszystkiego, co stare, zabytkowe, tradycyjne, a wprowadzenie "nowoczesnego", świadczącego o wizji, rozmachu i możliwościach twórcy.
Powstał "Projekt Bukareszt", który opierał wizję nowego miasta na wizerunku stolicy Korei Pyongyang. W pomyśle przebudowy stolicy wspomogła Ceauşescu nawet natura - w 1977r. Bukareszt nawiedziło dość duże trzęsienie ziemi, wiele budynków ucierpiało. Ceauşescu jednak nie zamierzał niczego odbudowywać, a wręcz przeciwnie - zaczął burzyć, co się da.
Prace pełną parą ruszyły w 1982r. - zrównano z ziemią 7km kwadratowych zabytkowej starówki miasta - budynków mieszkalnych, budynków użyteczności publicznej, pałaców, fabryk, świątyń, klasztorów. 40 000 ludzi musiało opuścić swoje miejsce zamieszkania. 
Prace przy budowie wykonywało w dużej części przymusowo wojsko oraz "ochotnicy" - ocenia się, że bez przerw - na trzy zmiany - pracowało tu od 20 000 do 100 000 ludzi, około 3000 robotników zmarło z wycieńczenia. 
Budowa powstawała według projektu młodej - 28 letniej - architektki Ancy Petrescu, zafascynowanej wizją megalomańskiego przywódcy.
Powstały budynek spełnił wielkie wizje - do dziś jest pod względem wielkości drugim po Pentagonie budynkiem administracyjnym i trzecim wśród budowli w ogóle - po montażowni rakiet na przylądku Canaveral na Florydzie i po piramidzie Quetzalcoatl w Meksyku.
No to teraz trochę megalomańskich liczb:
- jest najcięższym budynkiem świata - milion metrów sześciennych marmuru, 700 000 ton stali, 3500 ton kryształu - wszystko rodzime - była to wielka obsesja Ceauşescu, aby wszystkie materiały budowlane pochodziły z Rumunii.
Romania, Bucharest
- 900 000 metrów sześciennych drewna orzecha wiązu, dębu, czereśni i klonu na boazerie i podłogi, 
- budynek ma 9 pięter ponad ziemią i 9 podziemnych, na najniższej kondygnacji mieści się schron atomowy. Nad ziemią budynek ma 86m, pod - 92m,
- mieści około 1100 pomieszczeń, a w nich biura, sale muzealne, restauracje, salony, salę koncertow;, mówi się o wykorzystaniu jedynie niewielkiej części budynku ( 400 pomieszczeń), większość stoi pusta - powierzchnia pałacu to 365 000 mkw, wykorzystuje się 66 000 mkw.
- w 2006r. koszty budynku oszacowano na 3 mld. euro...
- każdego roku budynek ze względu na swój ciężar zapada się o 6mm.
Podobno w trakcie prac państwo Ceauşescu bardzo często pojawiali się na budowie mając ciągle nowatorskie wizje i pomysły, które musiały być bezwzględnie wcielane w życie.
Balkon, z którego przywódca przemawiał do narodu.
 Pałac rósł w oczach, jednak Ceauşescu nie doczekał jego całkowitego ukończenia. 
W 1989r. wybuchła rewolucja, a znienawidzonych tyranów Helenę i Nicolae skazano na śmierć i rozstrzelano. Budowla przez jakiś czas stała niedokończona i nie bardzo wiadomo było, co z nią począć. Wymagała jeszcze wielkiego wkładu finansowego, tymczasem Rumunia pogrążała się w nędzy. Jednak podjęto decyzję o dokończeniu prac. Dziś swoją siedzibę ma tu rumuński senat, Izba Deputowanych, Muzeum Sztuki Współczesnej, różne instytucje, restauracja.
Pałac można zwiedzać tylko z przewodnikiem. Przed wejściem - kontrola jak na lotnisku. Zdjęcia tylko telefonem, każdy krok śledzą kamery...Młodzi przewodnicy biegną przez dziesiątki korytarzy i sal - faktycznie w większości pustych i opowiadają bardzo oględną historię budowli. Słuchamy głównie statystyk - wszystko największe, wszystko najlepsze...Pytania nie są mile widziane...
Dowiadujemy się kilku ciekawostek - 480 kryształowych żyrandoli i 1409 lamp sufitowych wymaga oczywiście czyszczenia - brygada "lampowców' - zajmuje się tylko tym - kiedy umyją ostatni, ten pierwszy wymaga już ponownego mycia... Nie jest to też praca łatwa - najcięższy żyrandol waży około 3 ton...
W pomieszczeniach na pięknych drewnianych podłogach leżą potężne dywany - w sumie 200 000 mkw. W trakcie urządzania wnętrz w maszyny tkalnicze przywieziono i zainstalowano wewnątrz, ponieważ przenoszenie gotowych kobierców byłoby niemożliwe.
Budynek jest utrzymywany w dobrym stanie - przynajmniej te części, które można zobaczyć - olbrzymim kosztem. Potężne zużycie energii elektrycznej - jak dla małego miasteczka, koszty przestarzałej klimatyzacji i skutki użycia ogromnej ilości freonu, konieczność zatrudnienia mnóstwa ludzi do obsługi budynku...No ale co z nim zrobić? Podobno chciał go kupić miliarder Rupert Murdoch, może powstałoby tu wielkie przedsiębiorstwo prasowo - telewizyjne albo kasyno...ale Rumunia nie skorzystała z propozycji...Póki co Pałac Parlamentu przyciąga turystów, bo niewątpliwie jest ciekawostką, którą warto zobaczyć...może ku przestrodze...
   Na koniec jeszcze kilka obrazków świadczących o pomieszaniu stylów i chyba zmysłów...

Komentarze

Popularne posty z tego bloga

ANTALYA - POD KOLOROWĄ PARASOLKĄ

Wielkie miasto, prawie milion mieszkańców i bliżej nieokreślona ilość turystów.  W mieście właściwie nie ma plaż, za to jest tłok na głównym deptaku. To nie zachęca do wizyty tutaj,  a już na pewno do spędzania wakacji, choć są tacy, którzy się na to decydują.  Ale na pewno warto tu przyjechać w odwiedziny, bo miasto jest piękne i bardzo ciekawe. Łatwo tu dotrzeć z okolicy, bo to przecież główne miasto regionu. W samym mieście też nie ma żadnego problemu z przemieszczaniem się - z wielkiego, czytelnego dworca autobusowego prosta droga do linii tramwajowej prowadzi aż do centrum pod mury obronne starówki, gdzie przecina się z drugą, którą można dotrzeć do wszystkich atrakcji. Można zresztą do nich bez większych problemów dojść pieszo. TROCHĘ HISTORII Najpierw istniało tu miasto Attalia założone około 150r.p.n.e. przez Attalosa - króla Pergamonu. Odkryto też ślady wskazujące na istnienie wcześniejszych śladów ludzkich osad. Attalos przed śmiercią zapisał miasto ...

KONYA I ZAKON WIRUJĄCYCH DERWISZY

TROCHĘ HISTORII 200km na północ od malowniczego tureckiego południowego wybrzeża, za pasmem gór Taurus leży Konya. Dziś mieszka tu ponad dwa miliony mieszkańców, miasto jest ważnym ośrodkiem przemysłu, głównie ciężkiego. Ale prócz tych przyziemnych spraw Konya ma swoją drugą twarz - jest jednym z najbardziej religijnych, ortodoksyjnych miast Turcji. Mówi się, że wyznawca islamu powinien raz w życiu, albo - gdy go na to stać - raz w roku odwiedzić Mekkę. Jeżeli nie może dotrzeć do Mekki, podobno wystarczy trzy razy dotrzeć do Konyi. Przez miasto przetoczyła się historia Hetytów (1500r.p.n.e.), Frygijczyków, Persów, Pergamończyków, a potem zapanowało tu Cesarstwo Rzymskie.  W VIIIw.p.n.e. pojawia się nazwa Iconium - miasto ikon,  w czasach rządów cesarza Klaudiusza zmieniona na Claudioconium .  W Iw.n.e. dotarli tu św. Paweł z Tarsu  i św. Barnaba, a z nimi religia chrześcijańska, która łatwo się tu zakorzeniła.  Miasto rozwijało się szybko, gdyż leżało bli...

Marrakesz - Grobowce Saadytów. 200 lat tajemnicy.

Marakesz - jak wiele innych miejsc na świecie - też miał swój złoty wiek. Przypadł na lata 1524-1659, gdy rządy sprawowała dynastia Saadytów. Maroko zostało wtedy zjednoczone po rozbiciu dzielnicowym. Powstała silna armia i prężnie działająca administracja. Przywódca Ahmad al-Mansur był władcą, z którym liczono się w Europie. Wraz z królową angielską - Elżbietą I - planował podbój Hiszpanii. Niestety - złoty wiek nie trwał długo - po śmierci sułtana spadkobiercy popadli w spory, które osłabiły kraj. Dodatkowo przypałętała się epidemia dżumy. W 1660r. tron zajął sułtan Moulay Ismail - przedstawiciel dynastii Alawitów, która jest u władzy do dziś. Bogata przeszłość była mu nie w smak, postanowił więc zniszczyć wszelkie ślady po znienawidzonych poprzednikach. Jednak myśl  o unicestwieniu miejsc wiecznego spokoju wydała mu się świętokradztwem. Aby jednak pamiątki po wrogach nie widzieć - kazał grobowce zamurować na tyle skutecznie, że zapomniano o nich do 1917r. Wtedy latający nad M...